Papierosów Jin Ling nie można kupić w polskich sklepach, dostępne są tylko na czarnym rynku. Popularne "azbeściaki" lub "koziołki" (od wizerunku kozła na pudełku) produkowane są w okręgu kaliningradzkim i są ulubioną marką przemytników i gangsterów parających się podrabianiem papierosów.
Praktycznie nikt nie kontroluje ich składu chemicznego. - Cały czas zatrzymujemy nielegalne transporty tych papierosów, zarówno na wschodniej, jak i zachodniej granicy, ale i tak większość trafia na polskie bazary - mówi Beata Zapolska, rzeczniczka Izby Celnej w Rzepinie (woj. lubuskie).
Według lekarzy papierosy te to po prostu trucizna. Zawierają m.in. aceton, amoniak, kwas pruski czy arsen stosowany przy produkcji trutki na szczury. - Inne papierosy także zawierają te chemikalia, ale w innej proporcji, poza tym kupowane legalnie papierosy są pod kontrolą, tymczasem w przypadku Jim Ling wymykają się one kontroli, bo istnieją tylko w nielegalnym obrocie - mówi lekarz Kazimierz Antonowicz.
- Jin Ling to tylko jedna z marek papierosów przemycanych zza wschodniej granicy. Klienta przyciąga niska cena i tak naprawdę nie zwraca on uwagi, co rzeczywiście kupuje. Dziwi to, bo ryzyko utraty zdrowia czy nawet życia jest w tym przypadku ogromne - mówi Beata Zapolska.
To groźne papierosy
- Znam młodych ludzi, którzy po wypaleniu takiego papierosa wpadli w swego rodzaju ekstazę, a to było po prostu zatrucie. Świadczy to jednoznacznie, że są szprycowane silnymi środkami chemicznymi, które mają szybko uzależniać młodego człowieka od nikotyny. W papierosach jest wiele szkodliwych substancji. Jedna z nich, arsen, stosowany jest w trutkach na szczury. Papierosy pochodzące z niewiadomego źródła nie wiadomo, co mają w składzie chemicznym - mówi Kazimierz Antonowicz.