- Dzięki wam będziemy mieli prawdziwe święta. A ja odzyskałem wiarę w ludzi - cieszy się pan Andrzej.
Jak już pisaliśmy, po śmierci ukochanej żony Beaty Rzadkiewicz (38 l.) mężczyzna się załamał. Trudno mu było utrzymać trzy córeczki. Wszyscy żyli w straszliwej biedzie. Teraz mogą odetchnąć. Po publikacji w "Super Expressie" otrzymali mnóstwo prezentów.
- Dostaliśmy paczki pełne żywności, ludzie wysyłali nam pieniądze, przelewy opiewały nawet na kwotę 500 zł - mówi pan Andrzej, nie kryjąc radości. - Łącznie na nasze konto trafiły 32 tys. zł od darczyńców z całej Polski. Ale były przelewy nawet ze Stanów Zjednoczonych Ameryki. Takiej ogromnej pomocy się nie spodziewaliśmy, przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Dziękujemy z całego serca - dodaje.
Dzięki tym darom córki pana Andrzeja będą się cieszyły świątecznymi prezentami. Są bardzo szczęśliwe.
-Podarowane pieniądze pozwolą nam na lepsze życie jeszcze przez długi czas. Nie zmarnujemy ani jednej złotówki - obiecuje ojciec.