SUPER HISTORIA: 100. urodziny ukochanego Papieża Polaków

2020-05-18 11:35

„To dziecko będzie kimś wielkim!” – miała mawiać Emilia Wojtyła o swoim najmłodszym synu. W wieku 22 lat, gdy wznawiał studia, dojrzało w nim noszone przez lata, autentyczne powołanie kapłańskie. Był zdecydowany na służbę Bogu. 36 lat później 16 października 1978 r. kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem. Po upływie kolejnych 36 Jan Paweł II został świętym.

Na świat przyszedł w Wadowicach 18 maja 1920 r., jako drugi syn Karola i Emilii Wojtyłów. Miesiąc później (20 czerwca) Karola Józefa ochrzczono w kościele parafialnym. Później był sakrament pierwszej komunii świętej i bierzmowanie, którego udzielił abp Adam Sapiecha. Lolek – tak na niego mówiono – wybrał imię Hubert. W domu się nie przelewało, ale panowała w nim atmosfera miłości. Utrzymaniem rodziny zajmował się ojciec, wojskowy urzędnik w Powiatowej Komendzie Uzupełnień w stopniu porucznika, a domem – matka. Emilia Wojtyłowa zmarła jednak przedwcześnie. Karol miał wówczas zaledwie 9 lat. Wychowaniem młodszego syna zajął się więc religijny ojciec. Jan Paweł II często wspominał wycieczki krajoznawcze z bratem Edmundem i ojcem jako ważny element dzieciństwa. Niestety, jego okres dojrzewania naznaczony był śmiercią. Trzy lata po matce, w grudniu 1932 r. brat Karola zmarł na szkarlatynę, którą zaraził się w szpitalu, gdzie pracował. Podczas nauki w ośmioletnim Gimnazjum Męskim im. Marcina Wadowity w Wadowicach Lolek rozwijał pasje humanistyczne. Jego ulubionymi przedmiotami oprócz języka polskiego były łacina, greka i religia. W tym czasie zainteresował się też teatrem. Był uczniem pilnym. Maturę, po ukończeniu gimnazjum, zdał 27 maja 1938 r.

Czytaj także: Ostatnia rozmowa Jana Pawła II z kardynałem Wyszyńskim. UJAWNIONO treść

Studia i dojrzewanie duchowe

Studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim rozpoczął w październiku 1938 r. W Krakowie 19-letni Karol wpadł w wir życia artystycznego, czytał po nocach, nad ranem pisał, uczył się i modlił. I właśnie ta żarliwa wiara nie pozwalała mu poświęcić się teatrowi. Miał w sercu wątpliwość, czy robi to, co jest mu przeznaczone, czy raczej zbliża się do dnia, w którym zdecyduje o porzuceniu życia świeckiego. Beztroska Karola skończyła się szybko. Studiował tylko od 1938 do 1939 r. Od 1940 r. czas płynął mu na harówce w kamieniołomach na Zakrzówku i w Zakładach Chemicznych Solvay. 18 lutego 1941 r. stracił najbliższego człowieka. Po powrocie z pracy zastał ojca leżącego nieruchomo. Zapalił lampę naftową. Bał się odwrócić, chociaż już wiedział. Wiara dodała mu sił. Z początkiem 1942 r. ruszyły podziemne struktury Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Krakowie. Chłonął więc tajne wykłady. Uczelnię ukończył w 1946 r. 13 października 1946 r. otrzymał święcenia subdiakonatu, tydzień później diakonatu, a 1 listopada święcenia kapłańskie. 2 listopada w wawelskiej krypcie św. Leonarda odbyła się prymicja przyszłego papieża. O Krakowie, w którym żył najpierw jako student i robotnik, a następnie ksiądz, zaczął mówić „ukochane miasto”.

Z Niegowici do św. Floriana

Szybko przyszło młodemu księdzu pożegnać Kraków z gołębiami i witrażami Wyspiańskiego u franciszkanów. Czekały go studia teologiczne w Rzymie na Papieskim Uniwersytecie św. Tomasza z Akwinu. „Angelicum” miało przygotować go do doktoratu. Rozprawę doktorską obronił po powrocie do Polski na UJ 16 grudnia 1948 r. Jeszcze bez księżowskiego przydziału wędrował po polskich górach. Potem ruszył furmanką do Niegowici, gdzie został wikarym. Jego mistrzem był belgijski duchowny Josef-Leon Cardijn, propagujący bezpośrednie uczestnictwo Kościoła w życiu wiernych. Dzielenie z nimi trosk i radości – to wszystko Wojtyła miał na co dzień. Słowo Boże przekazywał dzieciom, lgnęła do niego również młodzież, nie czując dystansu, jaki na wsi dzieli prostego człowieka od księdza. Nie zagrzał tu miejsca. Od 1949 r. czekała go krakowska parafia św. Floriana. Zaczął się najserdeczniej wspominany okres jego życia. Nie minęło parę miesięcy, a przez drzwi domku przy kościele, w którym dostał zakwaterowanie, popłynęła rzeka studentów spragnionych dyskusji, wiedzy i wsparcia. W kościele Wojtyła poprowadził ośrodek duszpasterski. Latem, kto mógł, jechał z „Wujkiem” na Mazury, na kajaki. Ksiądz wodził grupy młodzieży także po górach oraz ideologicznych manowcach. W 1958 r. Wojtyłę mianowano biskupem. 30 grudnia 1963 r. został biskupem metropolitą krakowskim, a już dwa tygodnie później, w styczniu 1964 r. – arcybiskupem. Obok prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, był już wówczas najważniejszą postacią polskiego Episkopatu. Poetą i poliglotą, pedagogiem, filozofem historii i mistykiem. Materiałem na papieża.

Obecność oczywista

Po nominacji przeniósł się na Franciszkańską 3, do Pałacu Arcybiskupów Krakowskich. W sali, w której kilka lat wcześniej, przygarnięty przez abp. Sapiehę, nocował na polowym łóżku, przyjmował gości i delegacje. Jako biskup krakowski uczestniczył w pracach II Soboru Watykańskiego, a po jego zakończeniu, 26 czerwca 1967 r. Ojciec Święty Paweł VI włożył na głowę abp. Wojtyły kapelusz kardynalski. W Polsce zorganizował 7-letni Synod Duszpasterski, który zamknął już jako papież. Często odwiedzał w tym okresie Wadowice. W kościele, w którym przyjął chrzest, celebrował msze. Podróżował też na inne kontynenty, gdzie nawiązywał kontakty z Polonią. Niezmiennie publikował prace filozoficzne, m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Roczniku Filozoficznym”. Jego wykłady drukowało „Osservatore Romano”. Wydawał książki i wspierał budowę kościołów w Nowej Hucie.

Ten Wojtyła z Krakowa

W październiku 1978 r. kard. Wojtyła pojechał na pogrzeb Jana Pawła I i pamiętne konklawe. Nie wypowiadał się na temat następcy zmarłego papieża, ale w sercu nosił niepokój. Wiedział, że wśród purpuratów wymienia się jego nazwisko. Mówiło się o nim „ten Wojtyła z Krakowa”. Papieżem został wybrany drugiego dnia konklawe, podczas ósmego głosowania, o godz. 16:30 w poniedziałek 16 października 1978 r. Zapytany, czy zgadza się z wyborem Kolegium Kardynalskiego, potwierdził. „Gdyby ks. kardynała wybrano, to proszę pomyśleć, czy nie przyjąć imienia Jana Pawła II. Byłoby to dobrze przyjęte przez włoską opinię publiczną. Kardynał odpowiedział: myślałem o tym” – tak prymas Stefan Wyszyński zanotował ostatnią rozmowę z Wojtyłą tuż przed tym, jak na cały świat popłynął okrzyk „Habemus papam!”. 36 lat później uznano go świętym.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają