Nie minęły trzy godziny, a wojska polskie walczące z Niemcami zaatakowała Armia Czerwona. Wkrótce Polski Korpus Ochrony Pogranicza uległ przewadze czerwonoarmistów. Na Kresach Wschodnich zaczęła się sowiecka okupacja.
Związek Radziecki najechał Polskę w momencie, kiedy walczyła z Niemcami
17 września broniły się Modlin, Hel i Gdynia. Trwała Warszawa, walkę toczyło Podlasie, opór stawiały Wehrmachtowi nasze dywizje na Lubelszczyźnie. Bitwa pod Kutnem, największa potyczka kampanii wrześniowej, miała się dopiero rozpocząć. Rząd jeszcze nie opuścił Polski. A oni już weszli jak po swoje. Wojska pancerne, kawaleria, piechota, lotnictwo, w sumie 600 tys. żołnierzy - na początek. Wkrótce dwa fronty, białoruski i ukraiński. 160 tys. ludzi szło na Polskę w "wyprawie wyzwoleńczej", śpiesząc z pomocą "uciskanym bratnim narodom białoruskiemu i ukraińskiemu".
Polskę i ZSRR obowiązywał w tym czasie pakt o nieagresji z 25 lipca 1935 roku, formalnie wiążący oba kraje do końca 1945 roku, mówiący o niebraniu udziału w porozumieniach wrogich drugiej stronie i niepodejmowaniu agresywnych działań. Pierwsze z postanowień złamano paktem Ribbentrop-Mołotow 23 sierpnia 1939 roku. Drugie miano złamać lada chwila. W walkach z wojskami radzieckimi w kampanii wrześniowej zginęło blisko 6 tys. polskich żołnierzy. Przed sowietami broniły się Wilno (uległo 19 września), Grodno (skapitulowało 21 września) i wyczerpany walką z Niemcami Lwów, który poddał się 22 września.
Tak brzmiał rozkaz marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego
Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony albo próby rozbrajania oddziałów. Tak brzmiał rozkaz marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Bez wezwania naczelnego wodza do walki z najeźdźcą dowódcy dreptali w miejscu: bić się czy nie bić? Druga strona nie miała oporów. Atakowała lub brała do niewoli. I mordowała jeńców. Oddziały Siemiona Kriwoszeina, tego samego, który potem z oficerami Wehrmachtu odbierał defiladę zwycięskich armii w Brześciu nad Bugiem, wzięły do niewoli 2250 polskich oficerów i podoficerów oraz 34 tys. szeregowców. W sumie znalazło się w niej 180 tys. naszych żołnierzy. 22 tys. z nich zlikwidowano strzałem w tył głowy wiosną 1940 roku.
Zobacz też: Super Historia: Bitwa pod Crecy, rzeź francuskiego rycerstwa
Nieludzkie imperium
Wrogami byli dla okupanta, a właściwie zaborcy, wszyscy, którzy współtworzyli ustrój panujący w Polsce. Podejrzany był więc każdy, nawet najniższy szczeblem urzędnik czy policjant. Okupanci obsadzili swoimi ludźmi stanowiska lokalnej administracji. Osoby wyłonione w "wyborach" wystąpiły do Rady Najwyższej Związku Radzieckiego o przyłączenie do Republiki Białoruskiej lub Ukraińskiej. Duża część Polski trafiła w ten sposób do obcego imperium, mającego nieludzki system polityczny, gospodarkę będącą dziwacznym eksperymentem i bezprawne prawo.
Zrobieni na czerwono
Polskie partie i organizacje zostały zakazane. Ludność miała nauczyć się ukraińskiego lub białoruskiego. W tych językach wykładano w szkołach, urzędnikom nakazano, by na polską mowę byli głusi. Razem z polską inteligencją deportowano z zagarniętych ziem także wykształconych Żydów, Białorusinów i Ukraińców. W sumie w latach 1939-40 z Kresów pozbyto się 700 tys. osób. Ich miejsce zajęli Rosjanie, funkcjonariusze cywilni i wojskowi sprowadzani całymi rodzinami. Kto z Polaków przed wojną był działaczem innym niż komunistyczny, mógł odtąd działać na Syberii, za pomocą siekiery. Pierwsze duże fale przesiedleń nastąpiły już po pięciu miesiącach sowieckiej okupacji. W 1940 i 1941 roku 330 tys. obywateli przedwojennej Polski trafiło na Syberię i do Kazachstanu. Wyrywani ze snu łomotem kolb, ograbiani z dorobku życia, znikali masowo - 90 tys. w łagrach w głębi przepastnego Imperium, 150 tys. w szeregach Armii Czerwonej.
Terror i rabunek
Od września 1939 r. do czerwca 1941 r. pod zarzutem działań przeciwko porządkowi i ustrojowi ZSRR aresztowano 110 tys. Polaków. Piątą część NKWD, owładnięty manią tropienia wrogów, uśmiercił. Wycofując się w lipcu 1941 roku, Ludowy Komisariat zlikwidował jeszcze niemal drugie tyle więźniów, "gdyż nie miał co z nimi zrobić". Bestialstwu towarzyszyło na co dzień złodziejstwo. W głąb ZSRR jechały niekończące się rabunkowe transporty surowców, bydła, zboża, urządzeń i maszyn. W miejsce ziemskich majątków powstawały kołchozy. To, co było Polską, odpływało w przeszłość. "Na okrutny brzeg wychodziła Katiusza".
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail