Nie ma "udokumentowanych" świadectw ingerencji Matki Boskiej w przebieg bitwy. Wiara w cud nie odwołuje się do dokumentów historycznych, ale do tego, co "podobno" się wydarzyło. Podobno więc żołnierz Armii Czerwonej widział na własne oczy, jak Matier Bożja rzuca pociski w stronę jego oddziałów. Z tego widzenia miał się zwierzyć mieszkance wsi pod Radzyminem. Postać zawieszona na niebie miała na sobie granatowy płaszcz, pozwalający zidentyfikować ją potem jako Matkę Bożą Łaskawą, patronkę Warszawy. W sprawie cudu namieszał 10 lat po bitwie pewien modny w 20-leciu międzywojennym artysta, krewny artystów dobrych, którzy takiego patriotycznego kiczu jak jego obraz "Cud nad Wisłą 15 sierpnia 1920 roku" raczej by nie popełnili.
Zobacz też: Super Historia. Bitwa pod Szkłowem w całkowitym zaćmieniu
Jerzy walczący ze zleceniem
Obraz Jerzego Kossaka, przedstawiający sumę różnych militarnych epizodów Bitwy Warszawskiej oraz jeden epizod cudowny, jest twórczym przedstawieniem tematu, wykonanym na zamówienie. Malarz, cieszący się uznaniem wielbicieli "ułanów u okienka" i nieprzejmujący się brakiem uznania krytyków sztuki, przeszedł samego siebie, przedstawiając w 1930 roku na jednym płótnie między innymi wzniosłą, ale nieprawdziwą historię śmierci kapelana wojskowego księdza Skorupki oraz eskadrę samolotów oświetlających niebo reflektorami przeciwlotniczymi, których zresztą w bitwie nie użyto. Ale głównie Matkę Boską wiodącą lud z barykad na manowce, w łopoczącej szacie, w otoczeniu zwycięskiej husarii spod Wiednia. Niezależnie od wizji "Coco", czyli Jerzego Kossaka, syna Wojciecha i wnuka Juliusza, fakty dotyczące Bitwy Warszawskiej każą chylić czoła przed strategią Piłsudskiego. Ale opierać historię Polski wyłącznie na faktach? To dopiero byłby cud!.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail