„Inka”
Niespełna 18-letnia Danuta Siedzikówna „Inka”, sanitariuszka i łączniczka 5. Wileńskiej Brygady AK, została skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd w Gdańsku 3 sierpnia 1946. Jej obrońca z urzędu wystąpił do prezydenta Bieruta z prośbą o łaskę, „Inka” odmówiła samodzielnego napisania takiego wniosku. Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Trzy tygodnie później „Inka” została rozstrzelana. Nie pozwoliła na zawiązanie oczu. Przed egzekucją zdążyła krzyknąć: „Niech żyje Polska, niech żyje „Łupaszko!”. Na krótko przed wykonaniem wyroku pisała w grypsie: „Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. Prócz udziału w „bandzie Łupaszki”, komuniści oskarżyli ją o wydanie rozkazu zastrzelenia dwóch funkcjonariuszy UB. Tego „przestępstwa” nie udowodnił nawet podległy bezpiece sąd. Razem z „Inką” rozstrzelano por. Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Ciała wrzucono do dołu na cmentarzu w Gdańsku. Dopiero w styczniu 2015 r. zidentyfikowano ich szczątki.
CZYTAJ TAKŻE: Wyklęci za walkę o „świętą sprawę”
„Marcysia”
Emilia Malessa, to legendarna postać AK, żona słynnego majora Jana Piwnika „Ponurego”. „Marcysia” dowodziła komórką AK „Zagroda”, której zadaniem było utrzymywanie łączności z rządem w Londynie. Stworzyła system składający się z ok. 100 kurierów wysyłanych na Zachód.
Za męstwo w Powstaniu Warszawskim dostała Virtuti Militari. Po rozwiązaniu AK, wstąpiła do Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość. Kiedy w październiku 1945 r. aresztowało ją UB, przekazała komunistom informacje o ludziach, strukturze, kontaktach i lokalach. Zrobiła to za zgodą przełożonego płk. Jana Rzepeckiego i za namową szefa departamentu śledczego MBP Józefa Różańskiego, który dał jej „oficerskie słowo honoru”, że żadna z ujawnionych osób nie będzie aresztowana. Tak się oczywiście nie stało. Sama „Marcysia” dostała dwa lata więzienia, ale Bierut ją ułaskawił. Nie mogąc się pogodzić z faktem, że żołnierze podziemia przez nią ujawnieni siedzą w więzieniu, podejmowała bezskutecznie różne akcje protestacyjne. Jednocześnie środowisko AK odwróciło się od niej. Czując się winna, w 1949 r. popełniła samobójstwo.
„Perełka”
Stefania Krupa ps. Perełka walczyła w oddziale Narodowej Organizacji Wojskowej dowodzonym przez „Wołyniaka”. Jako sanitariuszka uczestniczyła w wygranej bitwie pod Kuryłówką w maju 1945 r.
Oddziały partyzanckie NOW odparły trzy ataki NKWD, była to jedna z największych batalii partyzantów przeciw Sowietom. „Perełka” została ranna podczas walk i wywieziona na furmance. Podczas transportu z pola walk zapoznała rannego żołnierza Aleksandra Pityńskiego ps. „Kula”. Para wzięła ślub w styczniu 1946. Z podziemia wyszli w 1947 r., kiedy Stefania była w ciąży. Po narodzinach syna Aleksander postanowił się ujawnić . Mimo to, dalej byli prześladowani. Syn pary – Andrzej Pityński – musiał wyjechać za ocean, w USA został znanym rzeźbiarzem. To właśnie on jest autorem słynnego Pomnika Katyńskiego w Jersey City, o który walczyła niedawno amerykańska Polonia.
Siostra Izabela
Zofia Łuszczkiewicz, świetnie wykształcona córka krakowskiego adwokata, po wstąpieniu do zakonu szarytek stała się siostrą Izabelą.
W czasie wojny była pielęgniarką i łączniczką AK, pomagała ukrywającym się Żydom, później wstąpiła do antykomunistycznej organizacji Wolność i Niepodległość. W czasie pracy w rzeszowskim szpitalu zajmowała się rannymi partyzantami. W 1947 r. aresztowało ją UB, gdy torturowany były działacz endecki Adam Doboszyński przyznał, że udzieliła mu pomocy. Siostrę Izabelę skazano na trzykrotną karę śmierci, zamienioną na dożywocie. W komunistycznych więzieniach przeżyła straszliwe tortury. Nie udało jej się złamać. Wytrzymała 13 miesięcy w izolatce więzienia o zaostrzonym reżimie w Inowrocławiu i brutalne ubeckie śledztwo. W czerwcu 1956 r. zezwolono na przerwę w odbywaniu kary. Była w fatalnym stanie, chorowała na gruźlicę nogi, a po wybiciu zębów przez katów miała nowotwór szczęki. Rok później zmarła.
„Jasiek”
Mjr Antoni Żubryd i jego żona Janina wspólnie walczyli przeciw komunistom i razem zginęli, zabici strzałem w tył głowy. 25-letnia Janina była w 8. miesiącu ciąży. Nie wiadomo, gdzie zostali pochowani.
Oboje działali w AK. Gdy wojska sowieckie wkroczyły na teren Rzeszowszczyzny, Żubryd zaczął pracę w UB w Sanoku. Tam pomagał więźniom, uwalniał ich, ostrzegał partyzantów. W 1945 r. uciekł i został dowódcą batalionu Narodowych Sił Zbrojnych. Jego zgrupowanie było najaktywniejszym oddziałem partyzanckim w Bieszczadach. Janka, ps. „Jasiek” w oddziale cieszyła się dużym szacunkiem. Po ucieczce Żubryda komuniści aresztowali matkę Janiny i 4-letniego synka Janusza. Chłopiec był najmłodszym więźniem politycznym w Polsce. Już po rozwiązaniu oddziału 24 października 1946 r. Żubrydowie przybyli do wsi Malinówka na pożegnalne spotkanie. Tam zabił ich strzałem w tył głowy żołnierz oddziału Jerzy Vaulin, który okazał się agentem UB. Po zamordowaniu rodziców Janusz został zwolniony. Wychowywał się w rodzinie siostry matki.
„Lala”
Lidia Lwow po mężu Eberle, ps. „Lala”, z wyboru była Polką. Po śmierci żony mjr. „Łupaszki” została jego żoną.
Po rozbrojeniu oddziału AK przeszła do 5 Brygady Wileńskiej AK dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” i została tam sanitariuszką. Kiedy „Łupaszka” dostał propozycję włączenia jego oddziału do wojska polskiego walczącego u boku armii radzieckiej, rozwiązał brygadę i dał wolną rękę towarzyszom broni. Lidia została przy Łupaszce. Razem spędzili 8 lat, razem się ukrywali. W połowie 1948 r. zostali aresztowani. Po pokazowym procesie „Lala” dostała dożywocie, jej ukochany karę śmierci. Wszyscy uważali ich za małżeństwo, choć nigdy nie zalegalizowali swojego związku. Tuż przed egzekucją „Łupaszki” pozwolono im na ostatnie widzenie. Narzeczony kazał jej się uczyć i wyjść za mąż. Tak się stało. „Lala” wyszła z wiezienia na mocy amnestii w 1956 r., dostała się na archeologię w Warszawie, wyszła za mąż i urodziła córkę.