Miłość Julii Child do francuskiej kuchni zrodziła się już po pierwszym obiedzie w paryskiej restauracji, słynnej La Cauronne. Tak przyszła gwiazda trafiła do najlepszej kulinarnej szkoły na świecie - Le Cordon Bleu. Kiedy w 1963 roku wystartował program "Francuski szef kuchni", jego gospodyni szybko podbiła serca Amerykanów. Potężna (miała 188 cm wzrostu), wybuchowa, z genialnym poczuciem humoru i charakterystycznym głosem. Teoretycznie mało telewizyjne cechy okazały się jej atutami. Jej bezpretensjonalny program, który uczynił z gotowania element popkultury, zdobył w 1966 roku nagrodę Emmy. Kucharka celebrytka ma na koncie również popularną książkę "Francuska sztuka gotowania".
Zobacz też: Super Historia - Przed nami perspektywa długotrwałego konfliktu
Jako sekretarka samego szefa pozornie zajmowała się korespondencją i segregowaniem dokumentów
Child nie była tylko kucharką fascynatką. Jeszcze zanim zapałała miłością do gotowania, chciała dostać się do wojska. Nietypowe rozmiary wykluczyły ją jednak na starcie. Z uwagi na wcześniejszą pracę w biurze (była m.in. stenotypistką w Nowym Jorku) zaangażowano ją do pracy w wywiadzie. Została agentką OSS, czyli pierwowzoru CIA. Jako sekretarka samego szefa pozornie zajmowała się korespondencją i segregowaniem dokumentów, ale zakres jej obowiązków był znacznie szerszy - była skrupulatna i świetnie opracowywała informacje. Czuwała nad bezpieczeństwem depesz wywiadowczych, planów wojennych i tożsamości agentów.
Finalnie połączyła ich pasja kulinarna
Współpracę z wywiadem miała zakończyć zaraz po wojnie, ale według niektórych teorii była szpiegiem znacznie dłużej, a popularność stworzyła jej jeszcze większe możliwości. W 1944 roku OSS wysłało ją na placówkę do Chin i Cejlonu, gdzie poznała swojego przyszłego męża. Dziesięć lat starszy Paul Child był fotografem, artystą i dyplomatą, a dla OSS rysował mapy. Finalnie połączyła ich pasja kulinarna. To za Paulem, już wtedy jako jego oddana żona, pojechała do Paryża, a potem do kolejnych placówek. Zawsze podkreślała, że bez swojego męża nie osiągnęłaby tego wszystkiego, a ten wspierał ją we wszystkich decyzjach i pomagał. Julia zmarła w 2004 roku w Kalifornii, dwa dni przed 92. urodzinami.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail