Moda na folklor pojawiła się tuż po II wojnie światowej. Wtedy to w Polsce powstały dwa najważniejsze zespoły muzyki ludowej – „Mazowsze” i „Śląsk”. Miały one uchronić „ludowość” przed zatraceniem, pokazać jej zróżnicowanie, bogactwo i piękno.
CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: „Balów ci u nas dostatek”
Pierwsze było „Mazowsze”. Jego historia rozpoczęła się w 1948 r., ale idea utworzenia zespołu zrodziła się dużo wcześniej i to w niezwykłych okolicznościach. Tadeusz Sygietyński – kompozytor i miłośnik folkloru oraz Mira Zimińska-Sygietyńska – gwiazda przedwojennego kina i kabaretu, przyrzekali sobie w ruinach bombardowanej Warszawy, że jeśli przeżyją wojnę, to założą zespół i spełnią tym samym jedno z największych marzeń kompozytora. Tak też się stało. Dzięki ich uporowi i pasji powstało „Mazowsze”, oficjalnie powołane do życia dekretem Ministerstwa Kultury i Sztuki 8 listopada 1948 r. Zespół miał przedstawiać repertuar ludowy odnoszący się do tradycji regionu. Tadeusz Sygietyński zajął się komponowaniem utworów, które miały swoje korzenie w pieśniach ludowych, a Mira Zimińska-Sygietyńska wzięła w swoje ręce sprawy organizacyjne.
Zespół „Śląsk” powstał kilka lat później, 1 lipca 1953 r., kiedy to „Mazowsze” miało już za sobą pierwsze sukcesy. Jego założycielem był Stanisław Hadyna pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego – kompozytor, dyrygent, pisarz. Marzył, by stworzony przez niego zespół pokazał całe bogactwo śląskiego folkloru. Chociaż początki były niełatwe, udało się. Duża w tym zasługa Elwiry Kamińskiej, najważniejszej współpracownicy Hadyny. On – powołany oficjalnie na kierownika artystycznego zespołu już w marcu 1953. zbierał, komponował i aranżował utwory, ona – baletmistrz, choreograf i kostiumolog tworzyła wizerunek sceniczny. Wspólnie odcisnęli piętno, które zadecydowało o oryginalności zespołu. Wkrótce „Śląsk” stał się silnym konkurentem „Mazowsza”.
Karolin – szkoła talentów wiejskich
Siedzibą „Mazowsza” stał się pałac w podwarszawskim Karolinie. Pod koniec 1948 r. zaczęły do niego zjeżdżać pierwsze grupy młodzieży, niekiedy przywożąc ze sobą w posagu przepiękne melodie, oryginalne stroje oraz talent i młodość. Większość z nich była już po przesłuchaniach u Sygietyńskiego, który jeździł po Mazowszu, pytał nauczycieli, zaglądał do kościołów, przysłuchiwał się chórom i wyławiał prawdziwe perełki. Razem z nim w poszukiwaniu „babcinych strojów” podróżowała żona. Do „Mazowsza” przyjmowano młodzież na okres próbny. Z kandydatami podpisywano rodzaj umowy poświadczonej przez rodziców. Zgodnie z nią twórcy zespołu zapewniali bezpłatny internat, dbali o wikt i opierunek, ale przede wszystkim zapewniali podopiecznym wykształcenie, zarówno muzyczne jak i ogólnokształcące. Rano młodzi szli do szkoły, a po południu ćwiczyli pod okiem pedagogów. W ten sposób rozkwitały prawdziwe talenty.
Pierwsze koncerty Mazowsza
Po dwóch latach przygotowań, 6 listopada 1950 r. odbył się pierwszy koncert w Teatrze Polskim w Warszawie. W programie znalazły się piosenki przeplatane tańcami z terenów centralnej Polski, niestety też i te chwalące Stalina i Bieruta. Premiera „Mazowsza” zbiegła się bowiem z 33. rocznicą rewolucji październikowej i wśród widowni pojawili się przedstawiciele rządu i towarzysze z KC PZPR. Publiczność była zachwycona, a teatr dosłownie drżał od oklasków. Po zdobyciu polskich serc, w 1951 r. „Mazowsze” wyruszyło na podbój świata, zaczynając od słusznego w tamtych czasach kierunku – ZSRR. Trzy lata później, 1 października 1954 r. władza pozwoliła po raz pierwszy na występy za żelazną kurtyną. Wtedy to Mazowsze zdobyło Paryż, a potem resztę świata. Repertuar zespołu stopniowo się rozrastał. Twórcy „Mazowsza” sięgnęli po piosenki i tańce z innych regionów Polski oraz po pieśni religijne i patriotyczne.
CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Bój o skarb narodu
Słoneczna Republika
Tak nazywał siedzibę „Śląska”– pałac w Koszęcinie – Stanisław Hadyna, który jesienią 1952 r. wyruszył na poszukiwania kandydatów do zespołu. Jego wędrówki po wsiach cieszyńskich okazały się niezbyt skuteczne. Efekt przyniosły dopiero ogłoszenia w prasie i radiu. Na pierwszy „casting” zgłosiło się podobno aż 12 tys. kandydatów w wieku od 16 do 22 lat. Po przesłuchaniach wybrano 120 osób. Hadyna stawiał na głos, ale ważna była tez uroda; „(…) nie chodziło tu o rysy twarzy, ale o pewien słoneczny typ ludzi o zdrowym uśmiechu i czystych oczach, o prostotę, która nie została jeszcze spaczona sztucznością i pozą”. Wybrańcy otrzymali umowę na trzymiesięczny okres próbny. Chociaż Hadyna trzymał dyscyplinę, to styl życia jak na tamte czasy był cieplarniany. Wszystko, co było niezbędne do życia, członkowie zespołu mieli zapewnione. Zajęcia muzyczne – śpiew, gra na instrumencie, zasady muzyki, taniec, balet prowadzone były w pałacu. Próby z przerwami na posiłki, trwały po kilkanaście godzin, wszystko musiało być na tip top.
Debiut „Śląska”
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po roku nauki, ćwiczeń i prób przyszedł czas na występy. Oficjalny debiut odbył się w Hali Mirowskiej w Warszawie równo cztery lata po pierwszym koncercie „Mazowsza”, 6 listopada 1954 r. Zespół odniósł ogromny sukces, publiczność wiwatowała i domagała się bisów. Już od 1955 r. „Śląsk” występował na całym świecie. Śląsk również skoncentrował się początkowo na kulturze swego regionu, szybko jednak wzbogacił program o kompozycje ludowe z innych części kraju oraz muzykę klasyczną i sakralną.
Gwiazdy Mazowsza…
Oba zespoły dorobiły się własnych przebojów i gwiazd, które przyczyniły się do ich sukcesów. „Oj przeleciał ptaszek”, „Kukułeczka”, „Cyt, cyt” czy „Furman” to hity „Mazowsza”, w którym karierę rozpoczynały wielkie osobowości sceny polskiej Irena Santor i Lidia Korsakówna. Solistką była też Danuta Kowalska – później znana aktorka. Tu również rozbłysła gwiazda tenora Stanisława Jopka legendy zespołu, z którym był związany przez kilkadziesiąt lat. Jego szlagierem był „Furman”, dzięki któremu otrzymał żartobliwy tytuł – Pierwszego Furmana Rzeczypospolitej.
…i artyści z Koszęcina
Do sztandarowych przebojów Śląska trzeba zaliczyć „Karolinkę”, „Szła dzieweczka”, „Gąska – Gdybym to ja miała”, „Hej, tam w dolinie”, „Karlik”, „Ondraszek” czy „Helokanie”. Tu karierę rozpoczynała śpiewaczka Opery Bytomskiej Wiesława Oramus czy Izabela Nawe-Spychalska, która później śpiewała m.in. w Operze Berlińskiej. Solistą był Józef Ledecki – najsłynniejszy wykonawca „Starzyka” i „Dziadka”. Po zakończeniu kariery w Śląsku śpiewał w zespole Czerwono-Czarni. To on był pierwszym wykonawcą późniejszego przeboju Niemena „Pod papugami”. Nie można też pominąć Wojciecha Kilara znanego kompozytora, który przez lata tworzył dla zespołu Śląsk. „Krzesany”, „Orawa”, czy m.in. „Suita rozbarska” i „Suita żywiecka” to jego dzieła.
CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Jedzą, piją… czyli dzieje łakomstwa
Mazowsze kontra Śląsk
Przez lata oba zespoły twierdziły, że ze sobą nie rywalizują, ale ich stosunki określane były jako szorstka przyjaźń. Wiadomo, że w czasach PRL poparcie władz oznaczało dotacje finansowe, co znakomicie wyczuła Zimińska, rozszerzając repertuar także o folklor... śląski. To z kolei nie było w smak twórcy „Śląska”, choć nigdy tego głośno nie powiedział. Nie ukrywał też nigdy podziwu dla Zimińskiej i Sygietyńskiego. Można by nawet mniemać, że trochę im zazdrościł powodzenia, gdyż sam nie był pewny, czy jemu uda się zrealizować swoje marzenie, zwłaszcza, że wielu w to wątpiło. W dodatku w drugiej połowie lat 50. nastąpił mały zgrzyt. Otóż nagle Elwira Kamińska porzuciła „Śląsk” i poszła do konkurencji. Przygotowała dla niej program taneczny, w tym mistrzowskiego krakowiaka, do dziś obecnego w repertuarze. Nic wiec dziwnego, że „Ślązacy” patrzyli krzywym okiem na konkurenta. Rywalizacja pojawiała się właściwie mimowolnie, ale na ogół twórcza i merytoryczna. Na potwierdzenie warto zaznaczyć, że oba zespoły wielokrotnie występowały gościnnie na obu scenach, niosąc radość wiernej publiczności.