Niestety, są też tragiczne zakończenia piłkarskich karier, spowodowane przez alkohol. Tak było w przypadku Dariusza Marciniaka, jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy lat 80. Interesowały się nim takie kluby jak Real Madryt i Bayern Monachium. Niestety, Marciniak prowadził zabawowy tryb życia, a pić zaczął już jako nastolatek. Gdy w łódzkim Widzewie zakwaterowano go z innymi piłkarzami, to wymykał się nocami przez okno i wracał kompletnie pijany.
Stopniowo topił talent w wódce i grywał w coraz słabszych drużynach. Zmarł nagle na zawał serca w wieku 37 lat. Wielkim piłkarzem mógł też być Igor Sypniewski. Popularny "Sypek" - jeden z największych zmarnowanych talentów w historii polskiej piłki. Jego karierę także zniszczył alkohol. Stoczył się na dno, trafił do więzienia za groźby wobec konkubiny i znęcanie się nad matką. Przestał grać w piłkę. Przez nałóg stracił wszystkie pieniądze.
Utrzymanie zapewnić musieli mu rodzice. Od alkoholu nie był wolny również Kazimierz Deyna. Zaczął dużo pić, kiedy wyjechał do USA. Stracił tam wszystkie pieniądze i został oszukany przez menedżera. Deyna chciał wrócić do Polski. Niestety, nie zdążył. Zginął w wypadku samochodowym we wrześniu 1989 roku. Był pijany i jechał zdecydowanie za szybko. Miał tylko 42 lata. Od alkoholu nie byli wolni także wielcy zawodnicy z innych krajów.
Irlandczyk George Best, nazywany ze względu na olbrzymią popularność piątym beatlesem, nie przestał pić nawet po przeszczepie wątroby. W wieku 20 lat był już wielką gwiazdą Manchesteru United, zarabiał ogromne pieniądze, a wydawał je na... kobiety, zabawy i samochody. Im więcej pił, tym słabiej grał. Zakończył karierę przedwcześnie, bo w wieku 27 lat. Jak sam mówił, alkohol był największą pasją jego życia. Gdyby nie pił, pewnie żyłby dłużej niż 59 lat.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail