Polska XVI-wieczna, walcząca o niezależność od Rzymu, miała przeciw swojej racji stanu interesy biskupów możnowładców, przeciwstawiających się np. opodatkowaniu kleru. Między interesem Kościoła katolickiego i państwa polskiego doszło do tak wielkiej sprzeczności, że w 1558 roku Sejm w Piotrkowie uchwalił nowy tryb wyboru króla z pominięciem biskupów. Na przekór płynącym z Rzymu potępieniom wolności słowa i sumienia Sejm wydawał ustawy o wolności druku i swobodzie wyznania. W II połowie XVI wieku Rzeczpospolita wymknęła się Rzymowi z rąk. Potwierdzeniem tego stanu była Konfederacja warszawska (uchwała z 1573 r.), zrównująca prawa innowierców i katolików. Jednak już w XVII wieku panujący do 1632 roku Zygmunt III Waza rządził tak, jak chciał Kościół. Po śmierci "króla jezuitów" pojawiły się próby reform, ale przy katolickiej większości w Sejmie uchwały znoszące cenzurę kościelną przepadły. W 1668 roku Sejm uchwalił zakaz występowania wiernych z Kościoła, a głoszenie poglądów sprzecznych z jego doktryną zrównał ze zdradą stanu.
Kościół był przeciwny postępowej Ustawie Rządowej z dnia 3 maja 1791 roku
W XVIII wieku dążeniu Polski do podporządkowania Kościoła państwu sprzeciwiała się Rosja. Według Nikity Panina, współpracownika Katarzyny II, "wyprowadzenie Polaków z ciemnoty mogłoby zwrócić się na szkodę ich opiekunki Rosji". W 1772 roku papież Klemens XIV stwierdził publicznie, że rozbiór Polski leży w interesie religii. Kościół był przeciwny postępowej Ustawie Rządowej z dnia 3 maja 1791 roku. Magnaci i dostojnicy kościelni niespełna rok po uchwaleniu konstytucji ogłosili manifest, który ją unieważniał. Pius VI pobłogosławił targowiczan. Ich triumf oznaczał gwarancję przywilejów kleru i powrót kościelnej cenzury.
Przeczytaj też: Super Historia: Julia Child - kucharka celebrytka na usługach wywiadu
Polak katolik narodził się w XVII wieku i ma się dobrze do dziś. W II RP wszystko, co służyło celom religijnym, działało bez podatków. Państwo płaciło duchownym katolickim pensje i renty.
Kościół zablokował zapowiadaną w konkordacie parcelację majątków kościelnych w ramach reformy rolnej i nie oddał chłopom ani skrawka ziemi. Po zamachu majowym błogosławieństwo papieskie dla marszałka Piłsudskiego i premiera Kazimierza Bartla miało swoją cenę. Arcybiskup i metropolita gnieźnieński August Hlond zapewniał rząd o "szczerej lojalności episkopatu", oczekując, że "władze państwowe będą w swych zarządzeniach unikać wszystkiego, co by katolików mogło nieprzychylnie do rządu usposobić". Rokrocznie ze Skarbu Państwa do kościelnej kasy płynęły 22 miliony złotych. Nagminnie wydawano rozporządzenia rozszerzające granice konkordatu. "Okólnik Bartla" wprowadził obowiązek praktyk religijnych w szkołach. Oponentom przypominającym o konstytucyjnej wolności sumienia Kościół odpowiadał: "Wolność sumienia to znieprawienie duszy!". Szantażował polskie ustawodawstwo, przystawiając postępowym projektom ustaw pieczątkę "sprzecznych z prawem Bożym" i nazywając je "posiewem bolszewizmu". Takie opinie biskupi wystawili m.in. świeckości szkół i równości obywateli wobec prawa.
Lata łatanej sutanny
12 września 1945 roku komuniści zerwali konkordat. Ruszyły prześladowania księży. Po raz pierwszy w historii Polski Kościół zapłacił podatki od nieruchomości, a skarbówka zajrzała parafiom do budżetów. Podpisując w 1950 roku porozumienie z państwem, Kościół potępił akcje zbrojne podziemia. Watykan osłupiał, kiedy po internowaniu prymasa Wyszyńskiego w 1953 roku polscy hierarchowie złożyli przysięgę na wierność PRL. W 1956 roku kardynał Wyszyński podpisał porozumienie z rządem Gomułki w zamian za obietnicę zaprzestania "stalinowskiej polityki wyznaniowej".
Rząd Gierka nawiązał stałe kontakty z Watykanem. Ilekroć (np. w czerwcu 1976 roku) sytuacja w kraju wymykała się spod kontroli, Kościół był wciągany do gry. W latach 80., zmieniając przepisy dotyczące budownictwa sakralnego, władze pozwoliły Kościołowi na "cudowne rozmnożenie" świątyń do ponad 10 tysięcy. 17 maja 1989 roku ustawa Rakowskiego na powrót uwolniła Kościół od podatków.
Zobacz też: Super Historia: 17 września roku pamiętnego! 75. ROCZNICA napaści ZSRR na Polskę
Koloratki i kołnierzyki
W 1990 roku, na mocy instrukcji ministra edukacji narodowej, wprowadzono religię do szkół. Dwaj kolejni rzecznicy praw obywatelskich bezskutecznie skarżyli do TK złamanie przez ten dokument reguł demokracji. W 1991 roku powołano zlikwidowaną 20 lat później Komisję Majątkową Rządu i Episkopatu, która zajęła się zwracaniem Kościołowi nieruchomości zabranych za komuny. Pomimo odzyskania majątku o wartości ponad 20 mld złotych, odzyskiwaniu nie było końca. Przeciwko członkom komisji prokuratura prowadziła dziesiątki śledztw. W 1993 roku podpisano kolejny konkordat. Ale to nie na mocy tej umowy roczne oceny z religii wlicza się do średniej ocen. Państwo rozszerzyło ustalenia konkordatu, np. opłacając katechetów, nadając kapelanom status oficerów, włączając do Ordynariatu Polowego duszpasterstwo policji, Straży Granicznej i Służby Celnej. Sejm uchwalił dofinansowanie wydziałów teologicznych niewymienionych w konkordacie. Polski duchowny płaci od dochodów osobistych jedynie niewielki ryczałt, a firmy kościelne nie płacą VAT. Ponad 90 milionów rocznie kosztuje budżet Fundusz Kościelny, pokrywający składki emerytalne duchownych. Konstytucyjna zasada niezależności Kościoła i państwa jest nagminnie łamana ingerencjami Kościoła w decyzje, na które nie powinien wpływać. Państwo stale toczy z Kościołem grę w "nie drażnić hierarchów". I boi się Kościoła, skoro księża wskazują, na kogo głosować w wyborach.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail