Super Historia 05.08.2019

i

Autor: Shutterstock

SUPER HISTORIA: Polskie miasta widma

2019-08-05 15:36

Kiedyś tętniące życiem, dziś porzucone, straszą zrujnowanymi budynkami, zieją pustką i powoli znikają. Za kilka lat mogą zostać tylko punktami na mapie. To miasta widma, których jedynym lokatorem jest cisza.

Pstrąże – mały Związek Radziecki

Zanim Pstrąże stało się enklawą rosyjską, na początku XX w. (1901 r.) Niemcy wybudowali tu koszary dla swojego wojska. By miasto spełniało potrzeby armii, wybudowano most na rzece Bóbr i doprowadzono linię kolejową. Znajdował się tu jeden z największych niemieckich poligonów. W czasie II wojny światowej, przed walkami w Afryce Północnej, szkoliły się tu ponoć oddziały gen. Erwina Rommla. Po dwóch wojnach teren przeszedł w ręce Sowietów. W Strachowie, bo tak zaczęto mówić na Pstrąże, stacjonowali teraz żołnierze radzieccy, którzy miasteczko nie tylko odgrodzili od świata i zamknęli dla obcych, wysadzając most na Bobrze, lecz także starli z map. Od 1945 do 1992 r. Pstrąże oficjalnie nie istniało, było strzeżone, a wstęp niepowołanym surowo zabroniony. To, co znajdowało się na tych terenach, było chronione tajemnicą. Tak naprawdę po dziś dzień niewiele wiadomo na temat miasta widma. Prawdopodobnie w bazie wojskowej były schrony dla wyrzutni rakiet jądrowych. Poza tym życie w miejscowości kwitło,stacjonowało tu bowiem kilkanaście tysięcy osób – żołnierzy z rodzinami. Na terenie koszar zajmującym ok. 20 tys. ha były bloki koszarowe i mieszkalne, przedszkola, szkoły, sklepy, kino, teatr, stołówki, a nawet łaźnie. Kiedy w 1992 r. Rosjanie opuścili miasto, Pstrąże zaczęło popadać w ruinę. Po starych blokach nie zostało nic. Przetrwały tylko te sowieckie, czteropiętrowe, kiedyś nowoczesne. Dziś są koszmarną wizytówką miejsca, które od ponad 20 lat wykorzystywane jest jedynie jako teren do wojskowych ćwiczeń. Kilka razy do roku odbywają się tu manewry lub akcje ratownicze, podejmowane również przez strażaków.

Super Historia 05.08.2019

i

Autor: Shutterstock

Kłomino – opuszczone miasto

Historia tego miasta również związana jest z wojskiem. Przed II wojną światową Kłomino (woj. zachodniopomorskie) zasiedlali Niemcy, głównie żołnierze Wehrmachtu. Wtedy miasto nazywało się Westfalenhof i mieścił się tu hitlerowski obóz jeniecki, w którym przetrzymywano Polaków, Francuzów i Niemców. Po II wojnie światowej miejscowość przejęły wojska radzieckie. Rozebrano wówczas 50 poniemieckich budynków, a cegły przekazano na budowę Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Sowieci zmienili też nazwę na Grodek. To minimiasteczko, w którym mieszkało ok. 5 tys. osób, było samowystarczalne. Znajdowało się tam wszystko, co było potrzebne do normalnego funkcjonowania: budynek dowodzenia, koszarowce, garaże, hydrofornia, bloki mieszkalne, sklepy, piekarnia, kino, klub oficerski oraz szpital. Teren otoczony był płotem pod napięciem, którego pilnowali żołnierze. Osoby postronne nie miały tam wstępu. Tak wyglądało życie miejscowych aż do 1992 r. Gdy wojsko wyjechało, Kłomino opustoszało i zaczęło popadać w ruinę. Polski rząd miał kilka pomysłów na to miejsce. Najpierw chciano tu osiedlić 4 tys. Polaków, później miała powstać baza wojsk amerykańskich, miał się też pojawić Monar, jednak nic z tego nie wyszło. Władze próbowały sprzedać teren za sumę 2 mln zł, niestety również bez skutku. Od 2008 r. miasto jest wyburzane. Obecnie w Kłominie pozostały cztery budynki: blok mieszkalny, który wykupił prywatny właściciel, jeden budynek gminy i dwa należące do leśników.

Super Historia 05.08.2019

i

Autor: Shutterstock

Borne Sulinowo z happy endem

Położone zaledwie 12 km od Kłomina miało więcej farta. Tu też najpierw stacjonowali Niemcy, a później armia wielkiego brata licząca ok. 15 tys. samych żołnierzy. W 1992 r. czerwonoarmiści opuścili miasto, jednak w przeciwieństwie do innych miejsc nie doszło tu do dewastacji i dziś Borne Sulinowo nie straszy pustkami. Zostało zasiedlone, liczy ponad 4 tys. mieszkańców. Stare budownictwo dostosowano do współczesnych czasów, chociaż nadal jest wiele obiektów opustoszałych. Natomiast z historii z radziecką armią w tle uczyniono atrakcję turystyczną. Wytyczono ścieżkę turystyczno-spacerową, która umożliwia zobaczenie wszystkich atrakcyjnych turystycznie obiektów w mieście.

Miedziankę wykończyło górnictwo

To dawne niemieckie miasteczko (Kupferberg), jedno z najbardziej urokliwych w Sudetach, po 1945 r. znalazło się w granicach Polski. Mieszkańcom żyło się spokojnie do 1948 r., wtedy to Sowieci otworzyli tu kopalnię uranu i zaczęli prowadzić rabunkową eksploatację tego pierwiastka. Nikt z okolicy nie wiedział, co Sowieci wydobywają, oficjalnie był to zakład przemysłowy. Gdy wszystko, co dało się wycisnąć, zostało wywiezione, miasto stało się jedną wielką szkodą górniczą, zarówno jeśli chodzi o budynki, jak i ludzi. Miejscowość zaczęła się powoli zapadać. W 1972 r. zdecydowano, że trzeba ją zlikwidować. Mieszkańców wysiedlono do Jeleniej Góry. Po dawnej Miedziance niewiele zostało, ale po roku 1989 zaczęto tu budować nowe domy i miejscowość z wolna odżywa. Od 2015 r. działa tu nawet Browar Miedzianka.

CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Jedzą, piją… czyli dzieje łakomstwa

Skalno zniknęło w siedem lat

Górskie Skalno, znane wcześniej jako Groß-Iser, było w latach 30. ubiegłego wieku popularnym ośrodkiem turystycznym. Po wojnie mieszkańców wysiedlono, a wioskę przejęli czerwonoarmiści, a później Wojsko Ochrony Pogranicza, które przeprowadziło akcję wysiedleńczą miejscowej ludności, głównie do Świeradowa. Natomiast między 1953 a 1960 r. zniknęły zabudowania wsi, m.in. dwie gospody, dwie szkoły, trzy schroniska, kawiarnia, leśniczówka, remiza i kilkadziesiąt domów. Nie wiadomo jednak, w jakich okolicznościach i dlaczego. Wśród traw natknąć się dziś można jedynie na pozostałości fundamentów. Przetrwała tylko jedna budowla, w której mieści się schronisko nazywane Chatką Górzystów.

CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA. Owocna katorga Piłsudskiego

Kozubnik – polskie Davos

W latach 70. i 80. ubiegłego wieku był cenionym górskim kurortem wypoczynkowym głównie dla pracowników Hutniczego Przedsiębiorstwa Remontowego oraz przedsiębiorstw hutniczych, z którymi współpracowało. Luksusowe apartamenty służyły natomiast ówczesnym dygnitarzom partyjnym, zarówno krajowym, jak i ze wschodniej Europy. Nazywanym go nawet polskim Davos. Ośrodek był całkowicie samowystarczalny: posiadał własną stację benzynową, oczyszczalnię ścieków, awaryjny system zasilania i ujęcie wody, a na miejscu pracował stały personel medyczny z własną karetką pogotowia. Na obszarze obiektu było m.in. kilka restauracji, sauna, basen, kort tenisowy, kręgielnia, solarium i wyciąg narciarski. Wraz z końcem PRL nastąpił upadek ośrodka. Opuszczone budynki były okradane i dewastowane, popadły w całkowitą ruinę. Obecnie miejsce to odzyskuje dawny blask. Znalazł się inwestor, który przekształca kurort widmo w ekskluzywny ośrodek.

Miasta widma zostały opuszczone z różnych przyczyn. Wiąże się to zazwyczaj z utraceniem przez nie swojej pierwotnej funkcji i tragicznymi wydarzeniami: wojna, katastrofy naturalne, likwidacja baz wojskowych, niekiedy jest to też związane z czynnikami demograficznymi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają