Był ulubieńcem carowej Aleksandry, której syna uzdrowił. Dzięki temu zwykły chłop, analfabeta, który podawał się za proroka, wkrótce stał się najbardziej wpływową osobą na dworze ostatniego cara Rosji Mikołaja II. Przez całe życie Rasputin cieszył się sławą demona seksu, a to głównie za sprawą imponującego przyrodzenia i niezwykłej wytrzymałości seksualnej.
Naprawdę nazywał się Grigorij Jefimowicz. Na dworze carskim pojawił się w 1903 r., owiany legendą świętego męża. Od razu zyskał ogromny wpływ na carską parę, bo wyleczył ich syna chorego na hemofilię. Wcześniej pielgrzymował do miejsc świętych, uzdrawiał, głosił przepowiednie i Słowo Boże. Szybko został uznany za jasnowidza i egzorcystę. W czasie wędrówek po kraju ciągnął za nim orszak kobiet, z którymi Rasputin uprawiał zbiorową rozpustę. W swoich naukach łączył zgrabnie zbawienie z zaspokojeniem popędu seksualnego. Kobiety stykające się z tajemniczym mnichem popadały w stan orgiastycznej ekstazy. On wmawiał im, że muszą zgrzeszyć, by zostały zbawione. Potrafił godzinami zabawiać się podczas dzikich orgii. Nigdy nie miał dosyć kobiet, a one go uwielbiały, choć nie był mężczyzną przystojnym - miał ospowatą twarz, nie dbał o higienę. Szalały za nim proste dziewki, arystokratki i damy dworu, do których dotarły wieści o cudownej uzdrawiającej mocy Rasputina. W Petersburgu miał całe grono wyznawczyń fanatycznie mu oddanych. Kobiety, chore naprawdę lub tylko z urojenia, bez oporów poddawały się jego kuracji, której elementem zawsze było biczowanie Rasputinowym członkiem, czyli "boskim batem".
Zobacz: Korwin-Mikke wyśmiewa niepełnosprawnych. "To debile" mówi
Legendy o tym, że Rasputin został nadzwyczaj hojnie wyposażony przez naturę, towarzyszyły mu już od urodzenia, kiedy to wyjątkowej wielkości klejnot wzbudził sensację w całej okolicy. Później panienki zbiegały się, by go podglądać, gdy kąpał się nago w stawie. Dziś penis mnicha, przechowywany w formalinie, jest jedną z największych atrakcji muzeum erotyki w Sankt Petersburgu.