To historia jak ze szpiegowskiego filmu. Heinz Peter Arnold, czyli agent Jerzy K., podszywał się pod żyjącego człowieka, by działać na szkodę Niemiec Zachodnich.
PRL-owskiego szpiega zdemaskował przez przypadek człowiek, którego tożsamość zawłaszczył
Heinz Peter Arnold urodził się w Lęborku. Jego ojciec był oficerem Armii Czerwonej, a matka Hildegarda została w 1947 r. wysiedlona do Niemiec. Syn z nieprawego łoża trafił do sierocińca, gdzie dostał imię Janusz. Po dwóch latach zaadoptowała go polska rodzina. O tym, że jest Niemcem i że został ado-
ptowany dowiedział się dopiero, kiedy jako 24-latek brał ślub.
Fałszywy Heinz odnalazł matkę
Kiedy w 1970 r. Polska podpisała traktat z RFN pozwalający na wyjazd "prawdziwych Niemców" za Łabę, wywiad PRL przerzucił na Zachód wraz z nimi swoich szpiegów. Wyjechali, wykorzystując tożsamości niemieckich sierot. Tak Polskę opuścił również Heinz Arnold, ale w rzeczywistości za granicę pojechał podszywający się pod niego agent Jerzy K. Według dokumentów IPN był zwerbowany podczas studiów germanistyki w Lipsku, a do nowej tożsamości przygotowywał się 3 lata. Fałszywy Heinz zaczął szukać swojej biologicznej matki jeszcze w Polsce. Spotkali się w 1978 r. w RFN, gdzie Hildegarde mieszkała razem z mężem. Po spędzonym z synem dniu kobieta dostała zawału i zmarła. Jej mąż załatwił Heinzowi pracę w urzędzie dla przesiedleńców w Bremie. Był lubiany, ceniony, znał perfekcyjnie niemiecki oraz polski, i miał dostęp do 150 tys. akt przesiedleńców. Szybko nawiązał przyjaźnie i wstąpił do SPD.
Wpadka służb
Cała intryga wyszła na jaw, kiedy poszukiwania biologicznej matki rozpoczął prawdziwy Heinz. Janusz dostał od Czerwonego Krzyża wiadomość, że Heinz Arnold już mieszka w RFN. Zdezorientowana pojawieniem się nowego Heinza rodzina Hildegarde zawiadomiła służby. "Groźny szpieg" Jerzy K. został zdemaskowany w 1985 r.
Po trzech miesiącach od wpadki Janusz, czyli prawdziwy Heinz, zmarł w tajemniczych okolicznościach. Oficjalnie na zawał, którego dostał w miejscu pracy, ale nie było śledztwa i nie przeprowadzono obdukcji.
Jerzy K., któremu groziło 10 lat więzienia, spędził w nim jedynie 10 miesięcy. Został wymieniony w 1986 r. na agentów niemieckich. PRL zadbała o szpiega - został specjalistą od handlu zagranicznego w państwowej placówce w Poznaniu.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail