Erich von Ludendorff, podczas I wojny światowej jeden z głównodowodzących, nie miał wątpliwości, że wygrałby ofensywę z wiosny 1918 r., gdyby nie zabójcza grypa dziesiątkująca mu armię. Artyleria niemiecka wsparta milionem żołnierzy z frontu rosyjskiego miała w maju ostrzeliwać Paryż. Tymczasem wymierała. Epidemia nieznanego typu grypy była szybsza niż plany wojskowych. Pozostała nieznana do 1933 r., mimo że nadano jej nazwę „Hiszpanka”. W 1933 r. udało się wyizolować jej czynnik. Był nim wirus przenoszący się, jak koronawirus, drogą kropelkową. W 2005 r. naukowcy zrekonstruowali go w laboratorium.
CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA: Dramat polskich przesiedleńców
Podczas I wojny padali jak muchy żołnierze amerykańscy, którym wirus podwoił liczbę ofiar wojny, masowo umierali wojacy francuscy i angielscy. Ententa podejrzewała, że Niemcy użyli broni biologicznej, która wymknęła się spod kontroli, również ich posyłając gromadnie na tamten świat.
Przez ocean na łowy
Grypa z 1918 r. zabijała głównie tych, którzy byli najsilniejsi: osoby w wieku od 15 do 34 lat. Tym, oraz gwałtownością z jaką atakowała, różniła się od grypy odpowiedzialnej za epidemię z lat 1889/90, wykańczającej starców i dzieci. Jesse Hoagg, autor pracy „The Influenza Virus Unveiled” (wirus grypy odsłonięty), opisywał na gorąco sposób zabijania zarazy. Atakował nagle i zabijał błyskawicznie. Ludzie umierali, idąc ulicą czy siedząc przy brydżu. Skąd wzięła się dziwna grypa? Prawdopodobnie z Chin. Do Europy trafiła z Ameryki na statkach z zakażonymi za oceanem żołnierzami. W Europie powinno się ją nazywać Amerykanką. Jednak to z Hiszpanii popłynęły na kontynent wieści o epidemii i opisy działania nowego wirusa. Dlaczego akurat stamtąd? Przez brak cenzury, ponieważ jako neutralna w tej wojnie, Hiszpania miała większą wolność prasy, niż kraje kontrolowane przez wojsko. Za sprawą wieści z Hiszpanii, grypę z USA nazwano „Hiszpanką”. Największe żniwa zbierała w okopach, gdzie skrajnie wyczerpani żołnierze czekali na wezwanie do ataku. Chorzy tuż obok zdrowych, oddychający tym samym powietrzem spowitym wyziewami z ran i trucheł. W ciągu dwóch lat pandemii (1918–1919) na „Hiszpankę” miała zachorować piąta część świata. W wielu opracowaniach mowa o liczbie większej. 12 osób na sto zachorowań umierało, co daje w sumie 50 milionów zgonów. A to daje „Hiszpance” niechlubne pierwsze miejsce, jeśli chodzi o śmiertelność, pośród znanych pandemii grypy.
Najgroźniejsza influenza
Dlaczego była to grypa wyjątkowa? Po wyizolowaniu w XXI w. części wirusa, który przetrwał w tkankach płucnych przechowywanych przez Instytut Patologii Armii Amerykańskiej, okazało się, że jeden z jego genów produkuje hemaglutyninę, ułatwiającą przenikanie do komórek wnętrza płuc i szybkie ich niszczenie. Wirus był mutantem wirusa grypy ptasiej, co utrudniało układowi odpornościowemu ludzi szybką reakcję. Rozwiązano też zagadkę atakowania przez Hiszpankę głównie ludzi młodych. Starsi przechorowali łagodniejszą odmianę wirusa w XIX w., zyskując odporność. W Polsce Hiszpanka najpierw zaatakowała Lwów (lipiec 1918 r.), po miesiącu opanowała Kraków, a po dwóch Warszawę i Sosnowiec. Pandemia wygasła w roku 1919. „Kurier warszawski” przedrukował 3 lipca 1918 r. depeszę z Monachium. „Liczba chorych powiększyła się w ostatnich dniach znacznie. W centrali telefonicznej zachorowało 30 funkcjonariuszek, wśród policji 65 osób. Skutkiem choroby powstały trudności przy roznoszeniu listów”. Z Londynu donoszono o ogromnych rozmiarach, jakie epidemia przybrała w Anglii oraz o tym, że chorobie uległy setki pracowników londyńskich domów handlowych. Potem mieliśmy własne tragiczne wiadomości. 11 października z Lublina pisano o zarażeniu w miesiąc połowy uczniów i nauczycieli. Dzień później z Wrocławia zawiadamiano o tym, że codziennie we wrocławskich kasach chorych notuje się tysiąc nowych zachorowań, a większość ma przebieg śmiertelny.
CZYTAJ TAKŻE: SUPER HISTORIA. Owocna katorga Piłsudskiego
Włościanie zaatakowani
„Co druga chata – wszyscy leżą w gorączce” – to wieści z polskiej prowincji. „Bardzo łatwo umiera na hiszpańską influencę”. Grypa hiszpańska zbierała na wsiach ogromne żniwo, również dlatego, że jak pisał „Kurier Warszawski”: „Po naszych siołach na żadne nakazy higieny nie zwraca się uwagi, a dbanie o siebie jest małe”. W październiku na śląskich wsiach chorowano tak masowo, że nie było komu wykopać ziemniaków. Lud powielał pogląd, że influenzę wywołują Księżyc i gwiazdy, powodujące u ludzi zmarznięcie. Wymyślano najdziwaczniejsze kuracje. Dr Szczęsny Borowski z lecznicy dla wojska na warszawskim Mokotowie lżej chorym podawał koniak, w cięższych przypadkach wstrzykiwał terpentynę, a wszystko to „dla rozgrzania”. Ofiarą ostatniej fali Hiszpanki z końca 1920 r. była trzylatka z Palermo, znana dziś ze świetnego zachowania ciała. Rozalia Lombardo umarła 6 grudnia 1920 r. jako jedna z ostatnich ofiar epidemii. Jej mumia spoczywa w katakumbach kościoła kapucynów w Palermo, zakonserwowana mieszanką gliceryny, formaliny, siarczanu cynku i kwasu salicylowego. Pośród tych, którzy wyzdrowieli z Hiszpanki byli Walt Disney, Edward Munch, król Hiszpanii Alfons XIII, Franklin Roosevelt oraz Woodrow Wilson. Zmarli na nią: w wieku 38 lat Guillaum Apollinaire, wielki francuski pisarz, poeta i krytyk, oraz Egon Schiele, 28-letni genialny austriacki malarz i grafik.
Błyskawiczna śmierć
Śmierć na „Hiszpankę” następowała przez uduszenie. Przy wielkim obrzęku płuc całe ciało nagle robiło się szare. Zgon następował nawet kilka godzin po zarażeniu. Lokalnie była też gorączką flandryjską, gorączką trzech dni, purpurową śmiercią, knock-me-down-fever (gorączką zwalającą z nóg) oraz oczywiście influenzą.
Drugie natarcie
W USA, dokąd przeniknęła z Chin, jeszcze wtedy bezimienna choroba atakowała zatłoczone miasta, więzienia i wojskowe koszary. Na statkach z wysyłanymi na front II wojny światowej amerykańskimi żołnierzami trafiła do francuskich okopów, najpierw do Brestu, w kwietniu 1918 r. Na frontowej linii Marny zdziesiątkowała już w maju 1918 r. aż 37 dywizji. Przechyliła szalę zwycięstwa na stronę ententy, ale spustoszyła wszystkie walczące armie. Atakowała trzema falami. Po wiosennej z 1918 r. wydawało się, że to już koniec. Ale jesienią, do Freetown, głównego zachodnioafrykańskiego portu przeładunku węgla, wpłynął brytyjski okręt wojenny HMS „Mantua” z ciężko chorującą załogą. Wirus „Hiszpanki” ruszył do natarcia ponownie. Wkrótce aż 500 osób aresztowano w Nowym Jorku w ramach antygrypowej kampanii przeciwko spluwaniu na ulicy. W Great Lakes w Illinois jesienią 1918 r. najwięcej zatrudnionych pracowało przy grzebaniu zwłok.