Czytamy więc obszerny artykuł Piotr Semka o ciemiężonym przez obóz lewicowo-liberalny Kościele katolickim. Jest o zrównywaniu przez liberałów episkopatu Polski z Politbiurem KC PZPR, o błędnym przekonaniu, że hierarchia kościelna murem stoi za PiS i o tym, że powrót religii do szkół to powrót do normalności. Ta ostatnia konstatacja wydaje się wyjątkowo ciekawa. Normalność oznacza lekcje religii, z których uczeń nie wynosi nic poza znajomością pacierza i to, że w większości szkół rodzice nie mogą wysłać dziecka na lekcje etyki, bo takich nie ma? Tego się nie z artykuł niestety nie dowiadujemy.
Patrz też: Super prasówka: Nuda z odrobiną sensacji
„Wprost” kusi wywiadem z Jarosławem Kaczyńskim i sam dziwi się, że prezes PiS zgodził się na rozmowę z tygodnikiem. „Trzeba rozmawiać wszędzie tam, gdzie może to jakoś dotrzeć do opinii publicznej. Nie liczę, że kiedykolwiek będę miał w mediach tak luksusową sytuację jak Donald Tusk” - dowiadujemy się od byłego premiera.
Wbrew pozorom w wywiadzie więcej bieżącej polityki niż Smoleńska. Jednak od wydarzeń sprzed roku nie da się uciec, zwłaszcza w przededniu rocznicy, więc mamy wspomnienia o najtrudniejszym momencie ostatnich 12 miesięcy („Chyba ten, gdy zadzwonił minister Sikorski i powiedział, że brat zginął w katastrofie”) czy pytanie o żałobę po zmarłym bracie („Nie pogodzę się ze stratą, bo to jest dla mnie strata zbyt wielka”). Jarosław Kaczyński nie daje się jednak naciągnąć na więcej osobistych refleksji nad katastrofą: „Na pytania osobiste powinni odpowiadać ci, którzy chcą. (…) Nikogo nie powinno obchodzić, czy ja jako polityk coś przeżywam. Tym niech się zajmują tabloidy”.
Jarosław Kaczyński zagościł również na łamach „Newsweeka”. Tu dziennikarze nie wyrażają zdziwienia, że do rozmowy w ogóle doszło. Wywiad jednak w podobnym duchu jak we „Wprost”. Nawet pytanie o żałobę podobne, choć bardziej należy je potraktować jako cytat ze prezydenckiego ministra Sławomira Nowaka, który sugerował niedawno, że żałoba w polskiej tradycji trwa rok. Czy po 10 kwietnie Jarosław Kaczyński zrzuci żałobne szaty? „Dla mnie osobiście, jako człowieka, ta żałoba się nie skończy, póki będę żył. To zbyt ciężkie. Żeby to zrozumieć, trzeba mieć bliźniaka. Myśmy żyli przez lata w różnych środowiskach, ale mimo wszystko wspólnie. Ten smutek jest nie do przełamania”.
Przeczytaj koniecznie: Super prasówka: Jak Unia troszczy się o polskich bezrobotnyc
Jak mówi prezes PiS, polityczna żałoba skończy się jednak, kiedy w stolicy ofiary katastrofy zostaną uczczone. „W całym kraju powstają pomniki ofiar, jest wiele tablic pamiątkowych, nadaje się ich imiona placom i ulicom. Uważam, że takie rzeczy powinny mieć miejsce także w Warszawie, z którą związana była większość ofiar”.