Odważny duchowny wie, że jego decyzja niezbyt podoba się kościelnym zwierzchnikom. Ale wycofać się nie zamierza.
- Powiedziałem sobie "trudno". Co Kościół powie o mnie, to powie. Jako ksiądz dziecka swojego nie mam. Ale jako mężczyzna wiem, jak to jest, kiedy kobieta zostaje z brzuchem sama - mówi.
Jego deklaracja ma pomóc młodym dziewczynom, które zapomniały się w czasie letniego wyjazdu. Wakacyjny kochanek gdzieś zniknął, a one wstydzą się wrócić do rodziców. Boją się potępienia albo wręcz wyrzucenia z domu...
- Jeżeli któraś z takich dziewcząt planuje usunąć dziecko, niech przyjdzie do mnie - apeluje ks. Kancelarczyk. - Ja zajmę się resztą - dodaje.
Oprócz tego, że przyzna się do dziecka przed rodziną młodej matki, duchowny podejmuje się zapewnić jej utrzymanie i opiekę. W tym celu założył właśnie Bractwo Małych Stópek. Organizacja współpracuje z wieloma katolickimi rodzinami. Każ-da z nich gotowa jest przyjąć dziewczynę pod swój dach.
Ksiądz i jego organizacja poprowadzą także monitoring środowiska nielegalnych handlarzy tzw. pigułkami wczesnoporonnymi dla potrzeb policji.
- Widziałem już wiele kobiecych łez z powodu aborcji - twierdzi superksiądz. - Mam nadzieję, że dzięki temu, co robimy, będzie ich mniej.
Tu można złapać księdza Tomasza Kancelarczyka
Bractwo Małych Stópek, Szczecin, plac Matki Teresy z Kalkuty 5