Mało który Polak wie, że suplementy diety prawnie nie figurują jako leki, tylko żywnościowe środki spożywcze. Wynikiem tego jest ich powszechna dostępność i ogromne zainteresowanie - rocznie wydajemy na nie około 3 miliardów złotych! Badanie przeprowadzone w 2014 roku wykazało, że ponad 41% ankietowanych Polaków przypisało wielu suplementom właściwości lecznicze, których owe suplementy zupełnie nie posiadały. To częsty, błędny i niekiedy bardzo szkodliwy pogląd.
Problem z suplementami diety jest taki, że nie podlegają właściwie żadnym kontrolom przed wprowadzeniem ich na rynek. By to zrobic, wystarczy powiadomić o tym GIS: podać nazwę i postać suplementu, proponowaną kwalifikację, skład jakościowy i ilościowy oraz wzór oznakowania w języku polskim, jak informuje portal onet.pl. W ten sposób na rynek trafia około 500 nowych rodzajów suplementów miesięcznie! Kontrolom natomiast podlegają tylko nieliczne.
NIK wzięło do kontroli 45 preparatów tego typu. Aż 38 rodzajów znajdujących się w sprzedaży internetowej zawierało w składzie składniki, które mogły wykazywać właściwości alergenne i rakotwórcze, powodować zakażenia dróg oddechowych i moczowych, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, przyczyniać się do powstawania ropni oraz zatruć pokarmowych. W innym znaleziono substancje wykazujące działanie psychoaktywne, zbliżone do amfetaminy. Urzędnicy apelują o rozważne stosowanie takich środków, gdyż mogą zagrażać zdrowiu i życiu.
Zobacz: Znany lek na kaszel WYCOFANY ze sprzedaży. Masz go w swojej apteczce?