Pani Grażyna w kwietniu wracała do domu z Chojnic. - Na przejeździe kolejowym w Lubniu coś nagle uderzyło w bok mojego renaulta. Wyrzuciło mnie na pobocze. Auto dachowało, nie wiedziałam, co się dzieje. Samochód zatrzymał się kilkanaście metrów dalej - opowiada kobieta. Zbiegli się ludzie, rzucili na ratunek kobiecie uwięzionej w zgniecionym wraku. Gdy dobiegli do pojazdu, osłupieli. - Siedziałam za kierownicą. Nic mi się nie stało, nic mnie nie bolało. Gdy wychodziłam z auta, na wycieraczce przed siedzeniem kierowcy zabłyszczał medalik ze świętym Krzysztofem. To on mnie uratował! - mówi pani Grażyna. Kiedy kupiła auto, medalik już w nim był. Zostawił go poprzedni właściciel. - Miałam go zabrać do domu. Dobrze, że tego nie zrobiłam. Jestem pewna, że dzięki temu święty czuwał nade mną. Teraz nie rozstaję się z nim w podróży - kończy kobieta.
UWAGA!
Już w środę 26 czerwca w "SUPER EXPRESSIE" obrazek ze świętym Krzysztofem, patronem kierowców i podróżnych