Rodzice 14-letniego Patryka rozwiedli się kilka lat temu. Mama wyjechała za pracą za granicę a on został z ojcem i ukochaną babcią. Chłopiec miał również problemy z nauką. Mimo fakty, że od dłuższego czasu był gnębiony, brakowało mu odwagi, by to zgłosić. Jak relacjonowała z sądowej sali "Gazeta Wrocławska" przyznawał on: - Upokorzyli mnie, sprawili, że poczułem się jak zero. Zresztą od dawna żyłem w przekonaniu, że jestem beznadziejny. Nic mi się w życiu nie udaje (...) Mówili, że na odległość śmierdzę strachem i że za słaby jestem, żeby się komuś poskarżyć.
Po tym, jak potraktowało go trzech starszych nastolatków 14-latek nie mógł już jednak dłużej milczeć...
Do makabrycznych wydarzeń doszło zimą, gdy Patryk wracał z porannej mszy razem ze swoimi kolegami. To wówczas zaczepił go starszy o 6 lat Krzysiek, który stał pod bramą swojego domu z dwoma kolegami. Złapali oni chłopaka i siłą zaciągnęli do środka. Zażądali ponadto, aby koledzy 14-latka również obserwowali ich dalsze czynności. Chłopcy byli przerażeni, ale potulnie weszli do środka i stali się świadkami całego okrucieństwa, które się tam rozegrało. Nie mieli siły, by stanąć w obronie Patryka, stali więc i patrzyli.
Początkowo oprawcy kazali chłopcu wypić słoną przyprawę do zupy. Następnie poszli o krok dalej i zmusili go do zjedzenia suchej psiej karmy, która leżała w misce na podłodze. Gdy 14-latek się opierał, bili go kijem od miotły po nogach i plecach. W pewnym momencie przyszedł im do głowy kolejny "genialny pomysł", po czym przynieśli na szufelce psie odchody. Podsunęli chłopakowi pod twarz i zażądali by je zjadł. Chłopiec zaczął płakać i błagać by dali mu spokój. Później próbowali go także zgwałcić. Kiedy z jego nosa polała się krew, dopiero to otrzeźwiło oprawców.
Polecany artykuł:
Kilka tygodni po tych zdarzeniach trójka nastolatków została ujęta i trafiła do aresztu, gdzie prokuratura postawiła im zarzut znęcania i próby gwałtu. Akt oskarżenia przeciwko nim trafił do świdnickiego sądu okręgowego. W trakcie rozpraw Krzysztof G., Mateusz K. i Łukasz G. wyrażali skruchę, tłumaczyli, że to dla zabawy, że nie chcieli chłopakowi zrobić krzywdy.
Ostatecznie sąd, biorąc pod uwagę te okoliczności, skazał Krzysztofa G. na dwa lata więzienia, a jego dwóch kolegów na rok i dwa miesiące pozbawienia wolności.Jak uzasadniał wyrok Wiesław Pędziwiatr z Sądu Okręgowego w Świdnicy: - Oskarżeni mieli ogromną przewagę siłową nad małoletnią ofiarą, a mimo to znęcali się nad nią, upodlili i usiłowali zgwałcić, co zasługuje na potępienie.