Akt oskarżenia wysłano do wałbrzyskiego sądu. Dwóm mężczyznom grozi do 5 lat więzienia. Według prokuratorów, Marcin B. zapłacił 15 mieszkańcom Wałbrzycha po 20 zł za to, by głosowali na wskazane osoby z listy PO, m.in. kandydata na prezydenta miasta Piotra Kruczkowskiego. Pieniądze na wyborcze łapówki Marcin B. miał dostać od drugiego oskarżonego - Wojciecha W. Pierwszy z oskarżonych przyznał się i opowiedział śledczym, jak wyglądał przestępczy mechanizm. Z kolei Wojciech W. twierdzi, że jest niewinny.
W tej sprawie przesłuchiwany był także były prezydent Wałbrzycha Piotr Kruczkowski. Śledczy ustalali, czy wiedział on o tym, że grupa ludzi kupuje głosy na niego. - Był przesłuchiwany w charakterze świadka. Zaprzeczył, jakoby miał jakąkolwiek wiedzę na temat kupowania głosów w Wałbrzychu - tłumaczy nam prokurator Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy.
W sprawie kupowania głosów na PO prowadzone jest jeszcze śledztwo przeciwko innym osobom, m.in. Robertowi S., który ponad miesiąc temu dokładnie opowiedział "Super Expressowi", jak to wyglądało. Postępowanie dotyczące wałbrzyskiej afery w PO prowadzi także prokuratura w Szczecinie. Tamtejsi śledczy wyjaśniają m.in. czy ważni politycy PO, w tym parlamentarzyści, wymuszali w Wałbrzychu haracze od ludzi zatrudnionych w miejskich spółkach.