Myślał, że na Grzegorza K. (41 l.) i Pawła K. (50 l.) może liczyć, ale srogo się zawiódł. Pan Józef na akordeonie gra od czwartego roku życia i idzie mu to naprawdę świetnie. Dlatego gdy o zagranie paru skocznych melodii poprosili go znajomi, nie odmówił.
Grał do utraty tchu, w pewnym momencie źle się poczuł i karetka pogotowia zawiozła go do szpitala. Przeszedł operację związaną z miażdżycą, na którą choruje. - Dbajcie o moją ślicznotkę - rzucił jedynie do kolegów powierzając im akordeon.
Obiecali, że się nim zaopiekują. Gdy po dwóch tygodniach wyszedł ze szpitala, dowiedział się, że kumple zanieśli wart 13 tys. złotych instrument do lombardu i balują za 150 zł, które za niego dostali. Pan Józef poprosił o pomoc policję, która odzyskała sprzęt, a dwaj wiarołomcy trafili do policyjnego aresztu.