Rafał S. (+ 34 l.) mieszkał z żoną Justyną (34 l.) i dwójką dzieci w Łomży (woj. podlaskie), ale często przyjeżdżał do rodzinnej wsi Świdry-Dobrzyce, aby pracować razem z ojcem i braćmi w gospodarstwie. Feralnego dnia chciał tam wykopać rów, w którym miały być ułożone rury doprowadzające wodę do budynków gospodarczych.
Przeczytaj koniecznie: Koszalin. Jerzy Popowicz: Bestie powiesiły mi psa
Mężczyzna usiadł w kabinie koparki, z wprawą zabrał się do roboty. Gdy rów był już dość długi i głęboki na ponad 2 metry, 34-latek wskoczył do wykopu, aby ocenić efekty swojej pracy. W tej samej chwili z brzegu wykopu oderwała się potężna bryła ziemi. Spadła wprost na mężczyznę.
Pogruchotała mu klatkę piersiową, roztrzaskane żebra przebiły płuca. Na ratunek Rafałowi S. natychmiast rzucili się jego ojciec i dwóch pomocników. Niestety zmarł, nim nadjechała wezwana karetka pogotowia. Sprawą zajęła się policja i inspekcja budowlana.