Dziewczyny mimo to trzymały się razem. Razem poszły na kolejowe tory, w okolicy ul. Batalionów Chłopskich w Świdwinie. To miejsce oddaone o kilkaset metrów od dworca PKP młodzież upodobała sobie na towarzyskie spotkania.
Dlaczego Ola i Julia postanowiły, trzymając się za ręce, rzucić się pod nadjeżdżający pociąg? Nie wiadomo. Nie zostawiły listu pożegnalnego. Choć nie były „aniołkami”, nikt z ich otoczenia nie podejrzewał, że mogą mieć problemy, z którymi sobie nie radzą. Na razie, dopóki nie ma wyników sekcji zwłok, nie można wykluczyć, że to alkohol bądź narkotyki pchnęły je do targnięcia się na swoje życie.
- Kojarzę Olę, robiła u mnie zakupy. Nie zauważyłam, by zachowywała się ostatnio dziwnie. Była miła, sympatyczna, jak zawsze – mówi Maja Olejnik, sprzedawczyni ze sklepu przy świdwińskim liceum.
Policja nie udziela informacji na temat okoliczności tragicznego zdarzenia i przyczyn branych pod uwagę w prowadzonym postępowaniu wyjaśniającym. Przesłuchwani są świadkowie. żadnych dodatkowych informacji. Pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności zdarzenia, przesłuchuje świadków.
W poniedziałek w świdwińskim liceum planowane jest spotkanie młodzieży z psychologiem. - Musimy młodzieży pomóc przejść przez tą tragedię – mówi Krzysztof Mrowiński, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Świdwinie.