Tragedia była tuż, tuż. Na szczęście na miejsce błyskawicznie przybyli strażacy i policjanci. I kiedy druhowie zabezpieczali teren i rozkładali poduszkę powietrzną, policjanci rozpoczęli negocjacje z młodzieńcem. O dziwo, bardzo się nie opierał ich namowom i w końcu zszedł z dachu. Co prawda w asyście mundurowych, ale cały i zdrów. Motywy desperackiego kroku dwudziestolatka nie są znane. Pewnie jako pierwsi poznają je lekarze w szpitalu.
Zobacz także: Cud! Wyciągnęli jej WIDŁY z głowy