Sklepy, hipermarkety, targowiska... Wszędzie już mnóstwo karpi, których na wigilijnym stole nie może zabraknąć. - Jest z czego wybierać, wybierajmy więc uważnie - radzi Edward Łagowski (73 l.) szefujący od 1975 roku gospodarstwu rybackiemu w Siemieniu (woj. lubelskie). Z wykształcenia jest ichtiologiem i ponad pół wieku pracuje przy hodowli ryb.
A na wigilijny stół rybacy szykują karpie już od października. Wtedy przenoszą je ze stawów hodowlanych do specjalnych, mniejszych zbiorników wodnych zwanych magazynami. Tam ryby obmywają się pod bieżącą wodą, tracąc nieprzyjemny zapach mułu, zdolny zepsuć szyki najlepszemu kucharzowi. Od kilku dni trwa ostatni etap ich podróży - do sklepów, który skończy się w wigilijny wieczór na patelni lub w galarecie. Wbrew pozorom najtłustsze, najbardziej okazale wyglądające sztuki nie są najlepszym wyborem. Najprawdopodobniej karmione były chemicznie wzbogacanym granulatem zamiast paszą naturalną. Takie ryby "na dopingu" najczęściej pochodzą z Litwy i Czech. Z pozoru wyglądają ładnie, ale na talerzu tracą wszystkie walory. - Jaka jest różnica w smaku? Taka, jak między kurczakiem biegającym po podwórku a kurczakiem z ciasnej klatki - przekonuje Łagowski.
Jak wybrać dobrego karpia
Waga - między 1,2 kg a 2,3 kg - tyle ważą średnio trzylatki, ich mięso jest najsmaczniejsze, delikatne i średnio tłuste. Większe będą już "galaretowate".
Wygląd - mają być smukłe, sztuki obłe mogą być niesmaczne, ponieważ istnieje ryzyko, że karmione były granulatem. O wzbogaconym chemią jadłospisie świadczy również lśniąco białe podbrzusze ryby. Ciało karpia musi być lśniące, pozbawione matowych plam, otarć na łuskach, bez pasożytów. Skrzela ryby powinny mieć jasnoczerwony kolor. Oczy zaś szkliste, wypukłe. Ryba nie powinna pachnieć mułem - jeśli pachnie, oznacza to, że nie była filtrowana w bieżącej wodzie.
Pochodzenie - każdy sprzedawca ma obowiązek przedstawić certyfikat pochodzenia karpia. Wybierajmy te od krajowych producentów, którzy w większości trzymają się tradycyjnych metod hodowli.