Podczas boomu mieszkaniowego Polacy chętnie kupowali nawet "dziury w ziemi", czyli mieszkania w dopiero co rozpoczętych inwestycjach. Nie mieli innego wyjścia - lokale, choć ledwie zaplanowane, już schodziły na pniu. Kupno mieszkania w budowie miało też wiele wad. Trzeba się było liczyć z opóźnieniami w pracach budowlanych lub ze zmianami w planach inwestycji.
Gotowe bezpieczne
Gdy trend na rynku nieruchomości się odwrócił, więcej osób decyduje się na kupno gotowego mieszkania. Takie rozwiązanie ma mnóstwo zalet. Choćby takie, że można wejść i je obejrzeć. Dzięki temu nie trzeba sobie wyobrażać pomieszczeń, które widzimy jedynie na planie. Można samemu sprawdzić, czy są ustawne. Pozwala to także skontrolować jakość i standard wykonania inwestycji. Zobaczymy, jaki jest widok z naszego okna, czy do wnętrza docierają hałasy z ulicy. Czy deweloper zadbał o infrastrukturę - drogę dojazdową, plac zabaw dla dzieci, miejsca parkingowe, czy przewidziane są lokale usługowe na terenie osiedla lub na parterze budynku.
Gotowe mieszkania mają jeszcze jedną zaletę - jeśli pospieszymy się z wykończeniem, będziemy się mogli wprowadzić jeszcze w tym roku. A to oznacza, że święta Bożego Narodzenia spędzimy we własnym domu.
Od stycznia trudniej o kredyt
Rynek mieszkaniowy ruszył z kopyta. Deweloperzy budują coraz więcej, a Polacy znów chętnie kupują mieszkania. I to zarówno na kredyt, jak i za gotówkę. Ci, którzy sięgają teraz po kredyt, korzystają z tego, że oprocentowanie jest rekordowo niskie. To sprawia, że raty są korzystniejsze. Ci, którzy mają gotówkę, uznali, że nie ma sensu trzymanie oszczędności w banku, bo więcej zarobią, inwestując w mieszkanie. Deweloperom napędza klientów także program "Mieszkanie dla młodych", w ramach którego państwo dopłaca do kredytów na zakup nowych mieszkań.
Argumentem, by kupić mieszkanie jeszcze w tym roku, jest fakt, że od stycznia o kredyt mieszkaniowy będzie trudniej. Banki będą wymagały od każdego chętnego na kredyt hipoteczny co najmniej 10-proc. wkładu własnego (w tym roku wymagany jest wkład o połowę mniejszy). Łatwo obliczyć, że jeśli wartość mieszkania wynosi 300 tys. zł, to 30 tys. zł trzeba wyłożyć z oszczędności, a to kwota, którą niełatwo jest odłożyć z pensji.