Winę można więc było zrzucić na opozycję, a samemu świętować, bo PO cudzymi rękami uratowała dla siebie 80 mln zł.
Czwartek, godz. 19.00. Pod hotel Sheraton w centrum Warszawy podjeżdża kolumna rządowych limuzyn. Wysiadają z nich premier Donald Tusk (52 l.) i wicepremier Grzegorz Schetyna (46 l.). Po nich do hotelu wchodzą m.in. szef gabinetu premiera Sławomir Nowak (35 l.), rzecznik rządu Paweł Graś (45 l.) i minister sportu Mirosław Drzewiecki (53 l.). Politycy zamykają się w ekskluzywnej sali dla VIP-ów i spędzają tam dwie godziny. - Jakie spotkanie? - dopytywał rzecznik rządu. Kiedy wymieniliśmy jego uczestników, szybko sobie przypomniał, że liderzy PO spotkali się na obiedzie. Złośliwi mówią jednak, że świętowali podwójny sukces. Bo pokazali, że chcą oszczędzać publiczne pieniądze, ale z powodu złej opozycji nadal będą zmuszeni sięgać do państwowej kasy. Wczoraj Sejm znowu zajmował się finansowaniem partii. Lewica złożyła wniosek częściowego obniżenia dotacji. Ten pomysł przeszedł. Partie zrezygnują z części pieniędzy. PO zamiast 80 mln straci jednak tylko 40.