Kalinka na co dzień wspólnie z siostrą Jolcią ciągnęła dorożki, pokazując turystom najpiękniejsze zakątki Świnoujścia. Obie klacze mieszkały w małej stajence na obrzeżach miasta. Pożar wybuch w środku nocy, było to najprawdopodobniej podpalenie. Kalinka i Jolcia zginęły w płomieniach.
- Kalinka była wyjątkowa. Zawsze przyjazna, radosna, to był najbardziej uśmiechnięty konik w Polsce - płacze woźnica, pan Janek, który stracił ukochaną przyjaciółkę.
Przyczyny zagadkowego pożaru próbują ustalić policjanci.