Kilka dni temu kobieta wróciła ze Stanów Zjednoczonych, gdzie najprawdopodobniej zaraziła się wirusem A-H1N1. 58-latka przebywa teraz na oddziale zakaźnym Szpitala Powiatowego w Mielcu. - Pacjentka czuje się dobrze - uspokaja prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych.
- Mamy potwierdzony pierwszy przypadek nowej grypy - wczoraj, tuż po godzinie 19 minister zdrowia Ewa Kopacz (53 l.) zmroziła tą informacją całą Polskę. Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej pani minister i przedstawiciele służb sanitarnych ujawnili szczegółowe informacje dotyczące pierwszego przypadku świńskiej grypy w Polsce.
Świńska grypa przyleciała ze Stanów
W sobotę 2 maja z Nowego Jorku przyleciała do Warszawy 58-letnia kobieta. Razem z nią na pokładzie samolotu Polskich Linii Lotniczych leciało 179 pasażerów i 9 członków załogi. Jeszcze wtedy nikt z nich nie przypuszczał, że może być narażony na kontakt z tak groźnym wirusem. Zaraz po wylądowaniu na Okęciu kobieta pojechała w rodzinne strony i kolejne trzy dni spędziła w domu, razem z mężem i dwójką dorosłych dzieci. Z dnia na dzień czuła się jednak coraz gorzej. Nie miała apetytu, dokuczał jej kaszel, była osłabiona. Pojawiła się również gorączka - nawet 37,8 stopnia Celsjusza. Zaniepokojona objawami poszła więc do lekarza pierwszego kontaktu. Ten od razu posłał kobietę do szpitala w Mielcu.
Pacjentka w izolatce
Lekarze z oddziału zakaźnego nabrali podejrzeń i pobrali od kobiety wymazy z gardła i nosa. Próbka została przebadana. Następnego dnia specjaliści nie mieli już żadnych wątpliwości. To wirus A-N1H1. - Pacjentka przebywa na oddziale chorób zakaźnych. Jest odizolowana od innych chorych - powiedział nam wczoraj dr Józef Sznajder, ordynator oddziału zakaźnego mieleckiej placówki. Według jego relacji, chora czuje się dobrze i jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Mimo tych uspakajających wieści lekarze zdecydowali się jednak na podanie jej leków antywirusowych. Natychmiast zdecydowano również o konieczności przebadania najbliższych kobiety, z którymi spędziła ostatnie trzy dni. - Jej mąż i dwójka dorosłych dzieci jeszcze dziś trafią do naszego szpitala. Nie wiemy, jak długo będą musieli pozostać na oddziale - mówił wczoraj późnym wieczorem dr Sznajder.
Poszukiwania pasażerów lotu z Ameryki
Żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa wywołującego świńską grypę, główny inspektor sanitarny Andrzej Wojtyła zdecydował także o przebadaniu wszystkich pasażerów i członków załogi lotu z Nowego Jorku do Warszawy.
- Przez następne 7 dni badana będzie ich temperatura i stan zdrowia - mówi Wojtyła. - Szansa, by kobieta zakaziła kogoś ze współpasażerów jest mała - uspokaja prof. Andrzej Horban, krajowy konsultant w dziedzinie chorób zakaźnych. Mimo tych zapewnień służby mundurowe rozpoczęły poszukiwania pasażerów sobotniego lotu z Nowego Jorku. - Dotarliśmy już niemal do wszystkich. Do ustalenia są adresy jeszcze kilkunastu osób - zapewniała minister zdrowia. I uspokajała.
Ewa kopacz (53 l.), minister zdrowia:
- Jesteśmy przygotowani na wirusa świńskiej grypy. Mamy pierwszy przypadek zarażenia grypą. Informacja z Państwowego Zakładu Higieny dotarła do nas przed godziną 19 i od razu powiadomiliśmy o tym media. Będziemy postępować zgodnie z zasadami opracowanego wcześniej planu pandemicznego. Jesteśmy przygotowani na wirusa świńskiej grypy, a także do podjęcia opieki nad pacjentami, którzy zgłosiliby się do nas z objawami nowej grypy. Wszystkie odpowiednie mechanizmy zostały już uruchomione.
Jak się nie zarazić świńską grypą
Budzący grozę i nie do końca jeszcze poznany wirus świńskiej grypy będzie krążyć w przyrodzie nawet do 18 miesięcy. Musimy więc zrobić wszystko, by nie narazić się na zakażenie. Na szczęście zachowanie podstawowych zasad higieny osobistej może uchronić nas przed świńską grypą. Trzeba często i dokładnie myć ręce. Wirus osadza się bowiem na powierzchniach, których dotykamy. Nie należy dotykać rękami oczu, nosa i ust, bo właśnie wtedy przenosimy wirusa na śluzówki. Grypą można zakazić się np. przebywając w pobliżu osoby, która kicha. Uważa się, że do zarażenia może dojść również przez dotyk - mówi dr Paweł Grzesiowski (46 l.), ekspert od zakażeń z Narodowego Instytutu Leków. Oznacza to, że niebezpieczne są pocałunki i bliski kontakt z innymi. Lepiej w tym czasie unikać nawet podawania rąk osobie, która kicha i czuje się nie najlepiej.