W wywiadzie dla partyjnego pisma "POgłos" Elżbieta Radziszewska, obecna pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, opowiada o kulisach wyjścia z UW. Przekonuje, że część kolegów, którzy w partii zostali, nie potrafiła się zachować z klasą. - Pamiętam, wchodziłam coś mówić na trybunę, a Władek Frasyniuk, który siedział tam na dole, syknął: "ty k..." - wspomina Radziszewska.
Opowiada bzdury
Władysław Frasyniuk w rozmowie z "Super Expressem" nie ukrywa zażenowania. - Mam wrażenie, że w tamtym czasie Elżbieta Radziszewska rzadko wchodziła na mównicę. Po drugie, wszystkie panie z PO, które doskonale mnie znają, wiedzą, że nigdy w ten sposób nie odnoszę się do kobiet. Nie wiem, po co Elżbieta opowiada takie bzdury - twierdzi Frasyniuk. Przypomina, że w czasie rozłamu Unii Wolności Radziszewska nie byłą kluczową postacią. - Nawet nie wiem, kiedy do PO odeszła. W UW dzisiejsza pani minister nie zostałaby nawet przewodniczącą komisji. Być może opowiada takie rzeczy, by podnieść swoją wartość - ironizuje legendarny działacz Solidarności.
Uwielbiam Władka
Okazuje się jednak, że Radziszewska nie nosi w sercu żalu. Przeciwnie. - To tylko rzewne wspomnienie. Emocje naprawdę były wtedy ogromne. Uwielbiałam Władka i uwielbiać będę - mówi "Super Expressowi" pani minister.
Władysław Frasyniuk (57 l.)
Elżbieta Radziszewska kłamie. Nigdy w taki sposób nie odnoszę się do kobiet. Po drugie, mam wrażenie, że w tamtym czasie rzadko wchodziła na mównicę...