Nie ważne jak się mówi, ważne, żeby się mówiło - to powiedzenie idealnie pasuje do dziennikarzy tygodnika "Wprost", ponieważ ich publikacja o szefie "Faktów" TVN jest nadal tematem numer jeden wśród dziennikarzy. Większość znanych ludzi świata mediów oraz internautów opublikowała swoje erotyczne gadżety, wyśmiewając się z redakcji "Wprost".
Dłużny nie pozostał także Roman Giertych, który za pośrednictwem swojego facebooka napisał list otwarty do redaktora naczelnego "Wprost". - Po pierwsze chciałem przeprosić za tak familiarny początek listu. Myślę jednak, że skoro mamy ze sobą z dziesięć spraw sądowych, to możemy się traktować jak dobrzy znajomi. Nie ukrywam, że Pana widok na sali sądowej zawsze przysparza mi radości, ale teraz ta radość będzie spotęgowana. To prawda, że pisałem na temat Pana przeszłości, więzienia itp. Było tak dlatego, że nie wierzyłem w możliwość Pana resocjalizacji. Całe doświadczenie zawodowe mówiło mi bowiem, że kryminalista nie odczuwa żadnej skruchy. W Pana przypadku jest jednak inaczej. Brawo! Z jaką radością usłyszałem o Pana ostatnich dokonaniach w ściganiu przestępczości u kolegów dziennikarzy - pisze Giertych.
Przyjedzie Pan jeszcze raz?
Jak wynika z opublikowanego na facebooku wpisu, Sylwester Latkowski już kiedyś węszył pod śmietnikiem Romana Giertycha. Czego tam szukał redaktor naczelny tygodnika "Wprost"? - Panie Sylwestrze, czy mógłby Pan jeszcze raz przyjechać na ulicę gdzie mieszkam? Pamiętam jak rok temu moje kamery zaobserwowały Pana postać czającą się przy moim śmietniku. Szukał Pan, wtedy dowodów na to, że nielegalnie zatrudniam pomoc domową. Ileż wysiłku Pan włożył w tę sprawę, a ja byłem tak niewdzięczny, że tego nie rozumiałem. Nie rozumiałem, że Pański imperatyw wtłoczony radami Wychowawcy Sali popycha Pana do szukania przestępczości! - napisał były polityk LPR.
Niech Pan zbada tę sprawę
Roman Giertych zaprasza również naczelnego "Wprost", aby wyjaśnił sprawę zanieczyszczania chodników przez psy. - Panie Sylwestrze kochany - ludzie tutaj w ogóle nie odśnieżają przed domami! My tutaj jedni na drugich nie donosimy, ale gdyby Pan przyjechał, sprawdził, zarejestrował to przecież Policja musiałaby coś zrobić. Nadto jedna sąsiadka nie sprząta po psie! Mógłby Pan Panie Sylwku coś z tym zrobić? Czy musi się Pan zajmować tylko grubymi rybami? A prosty człowiek nie mógłby liczyć na trochę życzliwości i pomocy w zwalczaniu czynów zabronionych? - dodaje Giertych.
Przeczytaj: Jacek Żakowski: Wprost zajmuje się mordowaniem Durczoka
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail