Na początku roku sąd we Wrocławiu wydał głośny wyrok w tej bulwersującej sprawie. I nie miał wtedy wątpliwości: za jedynego spadkobiercę ks. Irka uznał Kubusia - syna duchownego i jego partnerki Wiesławy Dargiewicz (43 l.). Decyzja wymiaru sprawiedliwości nie dziwiła, bo zasady są takie, że majątek dziedziczy (w przypadku braku małżonka) dziecko. Jednak innego zdania jest siostrzenica księdza. Twierdzi ona, że to jej należy się prawo do spadku. By potwierdzić te roszczenia, przytaczano testament duchownego, sporządzony w 1997 i poprawiony w 2004 roku. Był w nim zapis, aby majątek ks. Irka trafił m.in. do Kościoła i osób bliskich jego sercu. Kubusia wtedy jeszcze nie było na świecie, stąd pojawił się wniosek, że Irek miał na myśli ukochaną siostrzenicę.
Sąd jednak nie wziął pisma pod uwagę. Ale siostrzenica nie daje za wygraną. Teraz będzie dochodziła swoich praw przed sądem apelacyjnym. Realia wymiaru sprawiedliwości są takie, że na rozprawę będzie trzeba poczekać kilka miesięcy. Za to wyrok - już prawomocny - będzie ogłoszony najpewniej od razu, na pierwszym posiedzeniu. - Jestem spokojna i nie obawiam się apelacji. Prawo jest przecież po stronie mojego dziecka. To jemu należy się spadek - mówi nam Wiesława Dargiewicz. Spór toczy się o prawdziwą fortunę! Ksiądz zostawił po sobie spadek wartości ok. 2 milionów złotych. W skład wchodzi m.in. okazały dom w Oławie, elegancki samochód, ale też wartościowe dzieła sztuki, które duchowny kolekcjonował.
Zobacz: Sąd zdecydował: 6-letni syn znanego księdza otrzyma po nim spadek!