Syn nas sprzedał razem z domem

2010-07-09 4:30

Ten dom to było ich całe życie. Genowefa (81 l.) i Eugeniusz (81 l.) Szkarłatowie cieszyli się, że właśnie tutaj dożyją końca swych dni. Staruszkowie nie przewidzieli tylko jednego, że syn, któremu przepisali gospodarstwo, okaże się bez serca.

Choć mężczyzna miał obowiązek zapewnić rodzicom dożywotnio dach nad głową, to zamiast tego ich dom wystawił na sprzedaż, a potem skazał ich na życie z zupełnie obcymi ludźmi.

- Syn sprzedał nas. Jak nasze dziecko mogło nam zrobić taką krzywdę?! - płacze pani Genowefa, pochylając się nad małżonkiem. - Nie jesteśmy już u siebie - powtarza staruszka, nie mogąc się pogodzić z perfidią najmłodszego z trzech synów.

Jedenaście lat temu państwo Szkarłatowie z Lgoty (woj. małopolskie) zapisali mu dom, zapewniając sobie prawo dożywotniego w nim mieszkania. Byli pewni, że na stare lata syn zapewni im opiekę. Troska syna była im tym bardziej potrzebna, że pan Eugeniusz cierpi na chorobę Parkinsona i jego stan zdrowia się pogarsza. Staruszkowie przez lata żyli spokojnie, wiedząc, że dokończą żywota u boku ukochanego syna...

Dlatego wiadomość, którą właśnie dostali, poraziła ich jak grom z jasnego nieba. Nagle ich syn zaczął pakować swoje manatki i oznajmił, że gospodarstwo sprzedał. - Coś ty zrobił?! - pytała załamana matka Eugeniusza Stanisława (51 l.), gdy ten się pakował. - Zabiłeś mnie i ojca - oskarżała kobieta, ale na synu nie robiło to wrażenia.

Na początku czerwca do domu wprowadzili się nowi właściciele, a Szkarłatowie poczuli się intruzami. Mają do dyspozycji teraz tylko dwa pokoje, a łazienkę i kuchnię muszą dzielić z obcymi ludźmi. - Wstawiliśmy wannę i pralkę - pokazuje zapłakana staruszka. - Kuchnię też urządziliśmy, a teraz oni gotują na naszym piecu. Jakby tego było mało, ze spiżarni wyrzucili wszystkie nasze rzeczy - pęka jej serce.

Nowi właściciele zapewniają, że nie są potworami, a dom kupili legalnie.

- Szanujemy panią Gienię i jej męża i nie zrobimy im krzywdy - zapewnia Tadeusz K. - Oni mają służebność do jednego pokoju, a my pozwalamy im być w dwóch.

Do Szkarłatów nie trafiają jednak takie tłumaczenia. Tak naprawdę strata domu boli ich mniej niż to, że ich "najukochańszy" syn zgotował im taki los.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki