Kobieta nie ma wątpliwości, dlaczego objawił się jej syn. Bo ma jej coś ważnego do przekazania. - On mówi mi, że nie popełnił samobójstwa. Chce, żebym odnalazła jego oprawców - kobieta zawiesza głos.
Karol Kula zginął latem 2005 roku. Miesiąc wcześniej z powodu długów eksmitowano go wraz z matką z restauracji w centrum Częstochowy, którą prowadzili od 13 lat. Dlatego, gdy pod jednym z bloków znaleziono ciało Karola - wszyscy, łącznie z policją uznali, że mężczyzna załamał się i postanowił ze sobą skończyć. - Policja powiedziała mi, że wypadł przez okno - wspomina roztrzęsiona Mieczysława Kula.
Jakiś czas po tym wydarzeniu, właśnie kiedy pani Mieczysława pomyślała, że jakoś pozbierała się po potwornej tragedii, syn zaczął pojawiać się w jej snach, a potem w jej domu zaczęły dziać się bardzo dziwne rzeczy. - Siedziałam na fotelu, gdy nagle zobaczyłam, że na ścianie zaczyna pojawiać się coś jakby malowidło - relacjonuje poruszona kobieta. - Ale kiedy wytężyłam wzrok i podeszłam bliżej, dostrzegłam, że to mój synek ukazał mi się na ścianie - pani Mieczysława pokazuje "objawienie". - To nie pierwszy raz, kiedy Karol o sobie przypomina. On do mnie przychodzi, śni mi się i każe szukać sprawiedliwości. Mówi, że dwie osoby go napadły - wyznaje częstochowianka.
Pani Mieczysława, choć jest przerażona tym, co się dookoła niej dzieje, postanowiła poznać prawdę o śmierci syna. - Muszę wszystko wyjaśnić, żeby mieć spokojny sen. Napisałam niedawno pismo do prokuratury, domagam się w nim wyjaśnień - mówi nam kobieta