Syn Bogdana Lenzy, także Bogdan, jest ratownikiem górniczym. Gdy doszło do tragedii w kopalni Mysłowice-Wesoła był na feralnym poziomie 660 m. Nie myślał wtedy o własnym bezpieczeństwie. Teraz jest chyba najbardziej poszkodowany ze wszystkich górników.
Zobacz: Wybuch metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła. "Tam leży moje dziecko!" [WIDEO]
- Jest kompletnie poparzony, cała twarz, całe ciało - mówi nam jego ojciec. - Wiem, że ratował innych tak długo, aż sam padł. Na pewno wyniósł kolegów z tego piekła - dodaje. Bogdan Lenza w nocy, w której doszło do wybuchu w kopalni, miał dziwny sen. - Widziałem syna całego we krwi. Obudziłem się porażony. Zmówiłem modlitwę "Ojcze nasz". A za półtorej godziny był telefon z informacją o wypadku - opisuje mężczyzna.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail