- Jestem pewny, że pani Budzyńska nie zajmowała się należycie moją mamą - oskarżał opiekunkę nieżyjącej gwiazdy jej syn, Krzysztof Gospodarek (55 l.). Mężczyzna przed dwoma laty złożył doniesienie do prokuratury w tej sprawie. Śledztwo umorzono. Violetta Villas zeznała wtedy, że Budzyńska dobrze się nią zajmuje...
Przez ostatnie lata gwiazda niejednokrotnie odcinała się od syna. Miała do niego pretensje za to, że atakuje opiekunkę. Mimo to pan Krzysztof w 2004 roku zapłacił za matkę zaległe składki w ZUS, wywalczył dla niej pierwszą emeryturę oraz ubezpieczenie zdrowotne.
Do tej pory Villas i Budzyńska żyły tylko z koncertów i imprez. Były to pieniądze nieduże, niewystarczające na życie i utrzymanie stada przygarniętych czworonogów.
Światełko nadziei pojawiło się wiosną tego roku. Premier Donald Tusk (54 l.) przyznał Villas specjalną, dodatkową emeryturę.Wynosiła ona ok. 4 tys. zł.
- Boimy się, że te pieniądze nie trafią w ręce Violetty - mówiła nam wtedy Małgorzata Gospodarek, synowa diwy, żona jej jedynego syna Krzysztofa. - Niestety, Violettę otaczają ludzie, którzy izolują ją od rodziny, lekarzy i normalnego życia, namawiają na występy w tragicznym stanie zdrowia - podkreślała.
Przeciwnikiem Budzyńskiej jest też sąsiadujący z posesją w Lewinie Kłodzkim Jan Mulawa, szwagier Villas. Wielokrotnie dochodziło między nimi do kłótni. Jesienią nie wytrzymał... - Doniosłem do prokuratury o wyzwiskach, groźbach pozbawienia życia i pobicia - mówi nam Mulawa. To on przed kilku laty zawiadomił policję i pogotowie, kiedy to pani Violetta pozostawiona bez opieki konała w fotelu otoczona sforą psów. Gwiazda trafiła wtedy do szpitala psychiatrycznego, a jej schronisko zlikwidowano. Bliscy artystki bali się wtedy, że taka sytuacja się powtórzy.
No i się nie mylili...
Jan Mulawa, szwagier Violetty Villas: Grożono mi pobiciem!
- Byłem szwagrem i sąsiadem Violetty Villas i Budzyńskiej. Nie układało się nam... Doniosłem do prokuratury o wyzwiskach, groźbach pozbawienia życia i pobicia.