Pracownicy resortu są przerażeni, bo młody Czuma sieje postrach i trzęsie ministerstwem, chociaż nawet nie jest pracownikiem resortu.
Krzysztof Czuma nie pełni w ministerstwie żadnej oficjalnej funkcji. - Nie słyszałam, by taka osoba była zatrudniona - mówi zdecydowanie "Super Expressowi" Katarzyna Szeska, rzeczniczka z Ministerstwa Sprawiedliwości.
Tym bardziej musi szokować zachowanie młodego Czumy. Od kiedy jego ojciec został ministrem, on spędza w gmachu resortu długie godziny. I daje wszystkim urzędnikom do zrozumienia, że to on teraz rozdaje karty w resorcie.
Pojawił się nawet na spotkaniu z prokuratorami. - Byliśmy zaskoczeni, bo nie wiedzieliśmy kto to jest - mówi nam jeden z prokuratorów. - W pewnym momencie zaczął wydawać nam polecenia! Patrzyliśmy na siebie z niedowierzaniem. Niektórzy z nas przeżyli już wielu ministrów, ale czegoś takiego tu jeszcze nie było.
Ale Krzysztof Czuma próbuje rządzić nie tylko prokuratorami. Jak twierdzi nasz rozmówca, zaraz po nominacji ojca zabrał się za kontakty z prasą i to on tak naprawdę kieruje biurem prasowym. On decyduje, z którymi redakcjami wolno współpracować, a z którymi nie.
Jak ustaliliśmy, informacje na temat dziwnej roli syna ministra dotarły już do premiera Donalda Tuska (51 l.).
My też przekonaliśmy się o przemożnej władzy Krzysztofa Czumy w ministerstwie. Kiedy za pośrednictwem rzeczniczki poprosiliśmy o rozmowę z ministrem, od razu skontaktował się z nami... syn szefa resortu. Do ministra nas jednak nie dopuścił. Podobne doświadczenia mają też inne redakcje. To Krzysztof Czuma decyduje, z kim rozmawia jego ojciec.
Tymczasem Andrzej Czuma jest w poważnych tarapatach. Po tym, jak ujawniliśmy, że w amerykańskich sądach miał wiele spraw o długi, musiał gęsto się tłumaczyć premierowi Tuskowi. I choć Czuma straszy procesami, wczoraj potwierdził większość zawartych w artykułach zarzutów. Pytany o rolę swojego syna w ministerstwie, odparł krótko: - Pomaga mi w pracy. Jest moim asystentem społecznym.