- Z niecierpliwością czekamy na oficjalną informację z prokuratury - mówi "Super Expressowi" pani Małgorzata. Synowa Villas jest wstrząśnięta doniesieniami, które "wyciekły" z zakładu medycyny sądowej, a do których dotarło Radio Wrocław. Jak wynika z ekspertyzy, piosenkarka miała nietypowy uraz klatki piersiowej, co utrudniało jej oddychanie. Umierała w cierpieniach.
Co jeszcze ustalono? W organizmie nie było śladu narkotyków oraz silnych leków przeciwbólowych. Biegli wykluczyli też dwie inne przyczyny zgonu. Ani zator tłuszczowy, który mógł powstać po złamaniu nogi, ani zapalenie płuc nie spowodowały śmierci gwiazdy.
Rodzina artystki, Krzysztof Gospodarek (56 l.), syn Violetty, i jego żona Małgorzata, jak najszybciej chcą poznać prawdę o śmierci mamy. Nie mają już siły czekać na oficjalną ekspertyzę.
- Czekamy z niecierpliwością na informację, aż wszystko stanie się jasne, bo jak nietrudno się domyślić, to dla nas jako rodziny bardzo trudna sprawa. Jesteśmy tym zmęczeni. Mój mąż nie śpi po nocach - mówi "Super Expressowi" Małgorzata Gospodarek.
W domu Villas ma być przeprowadzona wizja lokalna. Po niej prawdopodobnie wydana zostanie ostateczna opinia lekarsko-sądowa, która wskaże przyczynę śmierci słynnej piosenkarki.
Violetta Villas zmarła 5 grudnia w swoim domu w Lewinie Kłodzkim (woj. dolnośląskie). Mieszkała tam z opiekunką Elżbietą Budzyńską.