Nie dość, że w stolicy jest teraz więcej samochodów, bo wróciliśmy z wakacyjnych wojaży, to jeszcze drogowcy zafundowali nam nowoczesny system, który zamiast rozładowywać tłok na ulicach, tylko powoduje zatory.
Mimo to stołeczni urzędnicy mają dobre humory. Twierdzą, że nowoczesny system będzie doskonale działał... za miesiąc. Do tego czasu jednak kierowcy muszą tracić czas, paliwo i nerwy, tkwiąc w niekończących się korkach. Aż strach pomyśleć, co będzie się działo, kiedy centrum będzie obsługiwało całe miasto, a nie - jak dotychczas - zaledwie 40 skrzyżowań.