- Mój synek prawie przeniósł się na tamten świat przez głupią sprzedawczynię. Kobieto, dlaczego sprzedałaś mu wódkę?! - denerwuje się mama chłopaka Urszula Popielarz (39 l.).
Artur kupił alkohol bez problemu. - To było 8 małych cytrynówek - twierdzi. Sprzedawczyni z kolei zarzeka się, że dała mu tylko piwo. - Oszukał mnie, że to dla kogoś dorosłego - próbuje się usprawiedliwiać.
Ledwo oddychał
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Po kilku godzinach Artur był już pijany. Nieprzytomnego dzieciaka do domu przynieśli koledzy.
- Na co dzień nie mam z nim problemów, nie wiem, co mu nagle do głowy strzeliło - mówi załamana matka. Nigdy nie zapomni widoku pijanego dziecka. - Wyglądał jak trup, był nieprzytomny, ledwo oddychał - wspomina kobieta. - Przerażona zadzwoniłam po karetkę pogotowia - dodaje.
Promil we krwi
Jak się okazało, Artur miał ponad jeden promil alkoholu we krwi. Chłopak odzyskał przytomność w szamotulskim szpitalu. - Mamo, czy ja umarłem? - wyszeptał tuż po przebudzeniu. Lekarze, którzy uratowali mu życie, zdecydowali, że musi spędzić w szpitalu 4 dni. Teraz czuje się już dobrze. Za to jego matka aż kipi ze złości. Na ekspedientkę.
- Ta kobieta musi odpowiedzieć z to, co zrobiła. Dlatego doniosłam na nią na policję - mówi pani Urszula.
Prokuratura postawiła sprzedawczyni zarzut sprzedaży alkoholu nieletnim. - Teraz czeka ją sprawa w Sądzie Rejonowym w Szamotułach - informuje Sandra Śrama z policji w Szamotułach.