Tak samo miało się stać, gdyby podeszli do niego umundurowani policjanci. Służby odcięły więc teren od gapiów i sprowadziły znanego dziennikarza. Pospieszalski porozmawiał z desperatem, który przekazał mu dokumenty dotyczące jego sprawy sądowej, a potem zapalniczkę i benzynę. Gdy tylko się rozkuł, do akcji wkroczyli policjanci, którzy przekazali mężczyznę lekarzom.
Szantażował, że się spali
Nietypowy incydent pod siedzibą Telewizji Polskiej. Po południu do barierki przed budynkiem przy ul. Woronicza przykuł się 50-letni mężczyzna. Oblał benzyną chodnik pod stopami i zagroził, że się podpali, jeśli nie wyjdzie do niego Jan Pospieszalski (55 l.).