Do makabrycznego mordu w domu Eugeniusza Wróbla doszło w połowie października. Po tym jak córka i żona zgłosiły tajemnicze zniknięcie byłego wiceministra transportu w rządzie PiS okazało się, że mężczyzna wcale nie zaginął, ani też nie został porwany.
Przeczytaj koniecznie: Grzegorz W. - syn wiceministra Eugeniusza Wróbla - zabił ojca bo wpadł w sidła mafii?
Więcej
https://www.se.pl/wiadomosci/polska/grzegorz-w-zabi-ojca-bo-wpad-w-sida-mafii-aa-G1X1-WiXo-RKhC.html
To jego własny syn - 30-letni Grzegorz W. zabił go, a potem poćwiartował zwłoki, owinął je w tapetę i wyrzucił do Zalewu Rybnickiego. Dlaczego dopuścił się tak okrutnego mordu na rodzonym ojcu? Prawdopodobnie między mężczyznami doszło do kłótni o pieniądze. Grzegorz W. chciał wyjechać do USA i potrzebował gotówki.
Prokurator Rejonowy z Rybnika Jacek Sławik potwierdził, że badania genetyczne sześciu z ośmiu znalezionych ludzkich szczątków nie budzą żadnych wątpliwości. Korpus i pozostałe fragmenty ciała należą do Eugeniusza Wróbla. Za dwa tygodni będą znane wyniki pozostałych szczątków.
Patrz też: Grzegorz W. - syn wiceministra Eugeniusza Wróbla - Ciało ojca pociął piłą
Grzegorz W. cały czas przebywa w areszcie. Po zatrzymaniu przez policję, podczas przesłuchiwania przed prokuratorem przyznał się do zabójstwa, ale już przed sądem zaprzeczał, że to on zabił ojca. Narzędnia zbroni - piły łańcuchowej do tej pory nie udało się odnaleźć.