Nie padał deszcz, nie wiało. To była wymarzona pogoda na spacer, a szczególnie w tak pięknym miejscu jak tu - w parku w Szczawnie-Zdroju. Dawid W., który wybrał się z córką na spacer, nawet się nie spodziewał, że ponad 100-letnia lipa, pod którą bawi się jego córeczka, jest śmiertelną pułapką. Nikt w takich miejscach o tym nie myśli - bo każdy wierzy, że ludzie odpowiedzialni za administrację parku dbają o bezpieczeństwo i doglądają stanu drzew.
>>> Drzewo zmiażdżyło dziecko
A w tym parku? Stare drzewo runęło na dziecko, zabijając je na miejscu. Tragedia rozegrała się na oczach ojca.
Jak to możliwe, że miejsce, w którym każdego dnia spacerują tłumy, nikt nie dba o ich bezpieczeństwo? - Nic nie wskazywało na to, że dojdzie do tej tragedii. Drzewo było sprawdzane i kontrolowane. Jednak nie jesteśmy w stanie określić, co dzieje się w środku drzewa. Winna jest natura - tłumaczy Urszula Burek i zapowiada, że drzewa będą sprawdzane jeszcze raz. Tak dla bezpieczeństwa. Dodała jednak, że nie daje gwarancji, czy nie dojdzie do podobnego wypadku. Skoro jest ryzyko, że w parku znów ktoś zginie, powinna zarządzić zamknięcie parku.
- Nie popadajmy w skrajność, bo musielibyśmy zamknąć całe miasto. To był zbieg okoliczności, a drzewo dziwnie spadało - tłumaczyła bez sensu Burek.
Jak się dowiedzieliśmy, ostatnia kontrola lipy była najprawdopodobniej przeprowadzona jesienią ubiegłego roku. Skoro tak, to dlaczego jednak nikt nie zauważył, że korzenie lipy są zgniłe?