- Czemu oni w ogóle byli razem? - zastanawia się matka Adama B. - Kłócili się właściwie przez całe życie! Ja się dziwię, że wcześniej nie doszło do tragedii. A ich związek zaczął się tak romantycznie...
Blisko 20 lat temu poznali się na molo w Międzyzdrojach. Mężczyzna był wtedy już posiadaczem dobrze funkcjonującego zakładu mechanicznego, a pani Magda, z zawodu nauczycielka, próbowała ułożyć sobie życie po nieudanym związku. Postanowili wziąć ślub już po dwóch miesiącach znajomości. Niestety, pierwsza poważna awantura wybuchła już podczas podróży poślubnej - poszło o to, co zjeść na obiad.
Patrz też: Strzelanina w USA: Szaleniec zabił 7 osób i popełnił samobójstwo
Małżonkowie, mimo różnicy zdań na każdy temat, tkwili w toksycznym związku. Jakby sobie na złość. Do czasu... Czarę goryczy, w wypadku pana Adama, przelała uwaga małżonki na temat jego nieświeżego oddechu. Nagle wpadł w szał. Złapał poduszkę i zaczął kobietę dusić. Ta jednak wyrwała się i dalej mu ubliżała. Mężczyzna chwycił więc za jeden ze znajdujących się w mieszkaniu stołków. Wyrwał nogę i zaczął nim okładać połowicę.
Nie zwracał uwagi na słabnące coraz bardziej krzyki. Skończył, kiedy ofiara przestała się ruszać. Wtedy nagle oprzytomniał. - Co ja zrobiłem?! - krzyknął i złapał za słuchawkę telefonu. Wezwał pogotowie. Niestety, na ratunek dla skatowanej kobiety było już za późno. Za to, co zrobił, Adamowi B. grozi dożywocie.