Alicja była skromną, niewyróżniającą się dziewczyną. Z Morzyczyna, letniskowej wioski nad jeziorem Miedwie (woj. zachodniopomorskie), dojeżdżała do liceum ogólnokształcącego w Szczecinie. Za rok miała zdawać maturę, potem chciała studiować prawo. Znajomi? Miała wiele koleżanek. Chłopcy? Bardziej interesowały ją motocykle. W wakacje planowała motorowy wypad w Polskę. I właśnie ta pasja ją zgubiła.
6 lipca 2016 r. wyszła z domu i przepadła bez śladu. Gdy do wieczora nie dała znaku życia, rodzina zawiadomiła policję, a nazajutrz także ITAKĘ - centrum poszukiwań ludzi zaginionych. Jeszcze nikt nie podejrzewał tragedii, ale jak zawsze w takich wypadkach zaczęto drobiazgowo weryfikować wszelkie kontakty dziewczyny. Tak natrafiono na jej internetowe rozmowy ze Zdzisławem W. (54 l.).
Okazało się, że poznali się na portalu randkowym, a feralnego dnia mieli się spotkać. W jakim celu? Alicja prawdopodobnie oczekiwała, że Zdzisław W. odkryje przed nią tajniki motocyklowego hobby, o czym wiele rozprawiali w sieci. Ale on miał całkiem inne plany. Liczył na seks. A gdy go nie dostał, zabił i okradł dziewczynę. Jej okaleczone nożem ciało znaleziono po tygodniu poszukiwań na szczecińskim Prawobrzeżu. Było ukryte w krzakach w pobliżu rzeki...
Zdzisław W. ani przed prokuratorem, ani przed sędzią w trakcie niejawnego procesu nie przyznał się do zabójstwa. Twierdził, że jedynie ograbił dziewczynę z 90 zł. Ale wszelkie dowody świadczyły przeciw niemu i sąd bez wahania wymierzył mu karę dożywocia. O warunkowe zwolnienie zbrodniarz będzie się mógł ubiegać dopiero po 30 latach. Będzie miał 84 lata, ale i wtedy nie wyjdzie na wolność, tylko trafi na badania do zakładu psychiatrycznego, od których będzie zależał jego dalszy los.
Zobacz: Zielona Góra: Pościg za NAĆPANYM kierowcą skończył się tragicznie