Lekarze ze szczecińskiego szpitala „Zdroje”, pod których opieką jest Liliana, ich najmłodsza i najmniejsza pacjentka, nie mają wątpliwości, że dziewczynce w walce o pierwsze minuty życia pomógł cud, szczęśliwy zbieg okoliczności. Szybko mogła liczyć na specjalistyczną pomoc lekarską, a do tego matka przekazała jej silne geny.
– 90 procent takich dzieci umiera, a te, które uda się uratować, w 90 procentach mają bardzo poważne powikłania – mówi dr Jacek Patalan, ordynator oddziału patologii i intensywnej terapii noworodka szpitala. – A Liliana wygrała los, bo nie dość, że żyje, to szpital opuści zdrowa.
Zobacz też: Noworodek rekordzista. Nie uwierzysz, ile ważył po porodzie. Miał nie przeżyć [ZDJĘCIA]
Obecnie dziewczynka jest już sporym bobasem. Waży 3,3 kg i ma 49 cm długości, a jej mama Magdalena Urbańska nie wypuszcza jej z rąk. Zanim mogła wziąć córeczkę w ramiona musiały jednak minąć aż trzy miesiące. Najtrudniejsze w jej życiu, bo pełne strachu, ale i nadziei w powodzenie leczenia. – Przyjeżdżałam tu codziennie autobusem, chyba wszyscy pasażerowie słyszeli, jak płakałam, ale do szpitala wchodziłam uśmiechnięta. Przy córce nie płakałam – mówi pani Magdalena, która nie może się już doczekać, by zabrać Liliankę do domu.