Andrzej J. (36 l.) i Waldemar J. (27 l.) mieszkają pod Szczecinkiem (woj. zachodniopomorskie). Ich firma właśnie dostała intratne zlecenie w odległym powiecie choszczeńskim. Na początku dojeżdżali do swych rodzin codziennie, ale że benzyna jest droga, wykalkulowali, że taniej będzie, gdy wynajmą stancję. I wtedy zaczęły się kłopoty. Bo wiadomo, jak to jest z facetami w delegacji...W ubiegły piątek po pracy poszli nad pobliskie jezioro napić się piwa. Tam poznali piękną Katarzynę W. (17 l.), która przyszła nad wodę ze swoją koleżanką. Mężczyźni zaprosili dziewczyny do siebie, kupili też alkohol. Romantyczny nastrój popsuła kłótnia wstawionych już lekko braci. Andrzej stał się agresywny i kazał dziewczynom wynieść się z pokoju. - Wkurzyłam się, bo tak się nie robi. Ale z Waldkiem umówiłam się, że za jakąś godzinę tu wrócę do niego - opowiada Katarzyna W.
Gdy wróciła, mężczyźni znów się pokłócili. - Nie widziałam, jak na siebie skoczyli, bo stali w kuchni, ale usłyszałam, jak Andrzej wrzeszczał do Waldka: - Jak ja jej nie będę miał, to ty też nie". Chodziło o mnie. Zaraz potem był rumor i krzyk. Uciekłam - opowiada roztrzęsiona dziewczyna.
Andrzej rzucił się na Waldemara jak wściekła bestia. Chwycił za nóż i zaczął nim ciąć ciało brata. Gdy cały pokój był już we krwi, napastnik opamiętał się. Zaalarmowana właścicielka stancji wezwała pogotowie, które przyjechało w ostatniej chwili. Waldek miał rozoraną tętnicę.
Andrzej J. został aresztowany. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Jak się dowiedzieliśmy, młodszy brat już mu wybaczył i gdyby to od niego zależało, chciałby, aby brat był na wolności. Niestety, grozi mu dożywocie