2015 r. Rada Miasta Częstochowa podjęła uchwałę szczepionkową. Stanowiła ona, że gdy rodzic chce wysłać dziecko do przedszkola, to musi okazać lekarskie zaświadczenia poświadczające zaaplikowanie latorośli obowiązkowych szczepień. Ten m.in. punkt zakwestionował wojewoda śląski. Jego decyzję podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Teraz radni poprawili błąd. Jak wyjaśnia autorka projektów uchwał szczepionkowych radna (i wiceprzewodnicząca Rady Miasta) Jolanta Urbańska (Koalicja Obywatelska) w najnowszym projekcie zrezygnowano z żądania zaświadczenia o szczepieniach. Zastąpiono je oświadczeniem rodziców. Uwzględniono w skali punktowej to, czy dziecko jest wychowywane przez obojga, czy też jedno z rodziców. W sumie w Częstochowie nie będzie karane dziecko nieszczepione, tylko promowane, w zmaganiach o miejsce w gminnym przedszkolu, to, którego rodzice przestrzegają prawnego obowiązku szczepień. A z tym ostatnim różnie bywa w całej Polsce, jak długa i szeroka.
I dlatego, wrocławska inicjatywa „Szczepimy, bo myślimy” chce lokalnym rozwiązaniom nadać charakter ogólnopolski. W grudnia 2018 r. złożyła obywatelski projekt nowelizacji prawa oświatowego oraz niektórych innych ustaw. Radykalne rozwiązania proponuje Nowoczesna. Jej politycy uważają, że rodzice lekceważący obowiązek szczepień ochronnych powinni być pozbawianie prawa do pobierania świadczenia 500+. 93 proc. Polaków uważa szczepienia za najskuteczniejszy sposób ochrony przed chorobami zakaźnymi. Nadal jednak 9 proc. jest przeciwna temu obowiązkowi, a 10 proc. jest przekonanych święcie, że szczepienia bardziej szkodzą niż pomagają. Poglądy zmieniają najczęściej wtedy, gdy choroba dopadnie ich nieszczepione dzieci.