- Najpierw niemieccy mechanicy chcieli go wykończyć, a teraz znów jakieś paskudne kombinacje - krzyczał mój rozemocjonowany wuj. Gdy spokojnie starałem się mu wytłumaczyć, że panu Kubicy zabrakło paliwa (ha, ha, ha!!!), a karę dostał, bo złamał przepisy, twarz mojego wuja stała się pąsowa, a z ust zaczęła się toczyć piana. Już dalej tłumaczyć nie chciałem i w trosce o swą twarz i zęby czym prędzej wyszedłem z psem na spacer. Już nawet nie chciałem oglądać do końca wyścigu. Bo ja wiem. Pan Kubica go nie wygra. Następnych zresztą też. Pan Kubica - jak większość naszych zawodników - przegrywa, zanim wystartuje. Dlaczego? Bo on nie ma szczęścia. A szczęście, jak powszechnie wiadomo, sprzyja lepszym.
Szczęście sprzyja lepszym
2008-09-29
4:00
- Co za pech, co za pech! - słyszałem przez całą niedzielę od wuja, który przeżywał wyścig Formuły 1 i fatalne miejsce Kubicy.