Szczygło: Moim głównym celem jest tarcza antyrakietowa w Polsce

2009-01-18 10:56

O priorytetach BBN, współpracy z MON i z sojusznikami Polski oraz profesjonalizacji armii mówi Aleksander Szczygło

"Super Express": - Przez wiele lat armia była wyłączona z głównego nurtu sporów politycznych. Dlaczego ostatnio politycy nie mogą porozumieć się w tej kwestii?

Aleksander Szczygło: - Zmiany w armii rozpoczęte w 1989 roku polegały m.in. na dwóch dużych redukcjach liczebności sił zbrojnych. To, co się dzieje w ostatnich latach, jest kontynuacją rozpoczętego wtedy koniecznego procesu. To, że politycy wypowiadają się w różny sposób na temat funkcjonowania Sił Zbrojnych, jest sprawą naturalną.


- W ostatnim czasie brakuje jednak merytorycznej dyskusji o przyszłości armii prowadzonej ponad podziałami politycznymi. Politycy nie rozmawiają o tym, do czego armia będzie potrzebna Polsce w perspektywie najbliższych 10-20 lat, za to spierają się np. o sprawy kadrowe...

- Najlepszym forum, na którym taka merytoryczna dyskusja ma miejsce, jest Sejmowa Komisja Obrony Narodowej i myślę, że także w przyszłości tak będzie.

- Jednak w kwestiach obronności pojawiły się napięcia między prezydentem a rządem, a dokładnie między resortem obrony a Biurem Bezpieczeństwa Narodowego. Jak chciałby pan ustalić relacje między MON a BBN?

- Zakładając, że obu stronom zależy na dobru wojska, pojawiające się różnice zdań w niektórych kwestiach powinny prowadzić do sensownego efektu końcowego. Wierzę, że tak będzie. Dlatego m.in. chcę zaprosić ministra obrony na rozmowę jeszcze przed przedstawieniem panu prezydentowi rządowego programu rozwoju Sił Zbrojnych na lata 2009-2018. Mam nadzieję, że pan Bogdan Klich znajdzie w najbliższych dniach czas na to, abyśmy mogli rozpocząć nowy rozdział w relacjach MON-u ze zwierzchnikiem Sił Zbrojnych.

- Co zmieni się w BBN?

- Obszary aktywności Biura są ściśle określone uprawnieniami prezydenta, zmieniają się jedynie priorytety działania w obszarze obronności. Dziś najważniejsze sprawy dotyczą profesjonalizacji armii, uporządkowania kwestii zaangażowania Sił Zbrojnych RP w misje zagraniczne oraz finalizacji porozumienia z USA w sprawie tarczy antyrakietowej. Nowa administracja amerykańska deklaruje chęć kontynuacji tego programu, więc wierzę w końcowy sukces w tej sprawie.

- Pojawiły się pogłoski o planach okrojenia budżetu obronnego państwa o około 1,7 mld zł...

- Z takimi pogłoskami się nie spotkałem, więc trudno mi się do tego odnieść.

- Co sądzi pan o planach zwiększenia naszego kontyngentu wojskowego w Afganistanie o kolejnych 400-600 żołnierzy?

- To pomysł wart rozważenia. Poważny udział Polski w NATO oznacza konieczność spełnienia wymogu sformułowanego jeszcze przez byłego sekretarza generalnego Sojuszu George'a Robertsona o zaangażowaniu w misje międzynarodowe 8 proc. żołnierzy armii państw NATO. W realiach polskich oznacza to około 6 tys. naszych żołnierzy. Obecnie za granicą, i to nie tylko w operacjach natowskich, służy ich około 3,2 tys., więc naszemu krajowi daleko do spełniania natowskiej "normy" misyjnej. Wysłanie dodatkowych sił do Afganistanu należałoby uzależnić od tego, czy pozwoli to Polsce odgrywać większą rolę w tej misji. Jednak liczba żołnierzy to nie wszystko. Aby ustabilizować sytuację w Afganistanie, potrzebne są także inwestycje gospodarcze, które przekonają Afgańczyków do tego, że żołnierze sił koalicyjnych przyjechali tam rzeczywiście po to, aby im pomóc. Z naszych doświadczeń z Iraku i Afganistanu wynika, że każdy żołnierz Wojska Polskiego biorący udział w realnych operacjach bojowych stanowi po powrocie wartość samą w sobie. Tej wartości nie da się przecenić, realizując proces profesjonalizacji naszych Sił Zbrojnych.

- Co sądzi pan o lansowanym przez obecnego szefa MON pomyśle stworzenia stanowiska szefa obrony, który w hierarchii wojskowej znalazłby się wyżej od szefa Sztabu Generalnego?

- Takiego stanowiska nie ma w konstytucji. Zamiast tworzyć nowe stanowiska w armii, należałoby uporządkować już istniejącą strukturę dowódczą. Warto wrócić do pomysłu stworzenia trzech ośrodków - Sztabu Generalnego jako centrum planistycznego, Połączonego Kolegium Sztabów odpowiedzialnego za szkolenie armii oraz Dowództwa Operacyjnego, do którego należałoby dowodzenie jednostkami wysyłanymi na misje zagraniczne i w wypadku ewentualnej wojny.

- Bogdan Klich ewolucję systemu dowodzenia armią zaplanował warunkowo dopiero na 2011 r., kiedy dojdzie do spodziewanych przez PO zmian w konstytucji. To uzależnianie programu rozwoju armii od zmian prawnych, które mogą nie nastąpić?

- Zgadzam się z opinią gen. Stanisława Kozieja, który określił taki sposób planowania obronnego jako "stawianie wozu przed koniem".

Aleksander Szczygło

Nowy szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, były minister obrony narodowej i szef Kancelarii Prezydenta RP

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki